U wybrzeży Portimao w Portugalii wygrał aż 7 z 11 wyścigów. Po prostu zmiażdżył rywali.
- Siebie samego nie zaskoczyłem, bo przez ostatnie trzy miesiące trenowałem bardzo intensywnie - powiedział Brzozowski "Super Expressowi". - Nie spodziewałem się, że tak długo potrwa dochodzenie do siebie po kontuzji. Trzeba było nie tylko odbudować mięśnie, ale także koordynację ruchów i wreszcie psychikę - wiarę w to, że jestem najlepszy.
Mentalność mistrza powróciła dopiero w tym roku.
- Bo do niej dochodzi się podczas treningów na wodzie, a dopiero teraz ciało pozwalało na więcej niż przez poprzednie dwa lata - tłumaczy. - Ale do Portugalii jechałem po złoty medal. Czułem, że nadszedł czas, by odzyskać tytuł.