Pierwsza seria konkursu Pucharu Świata w Engelbergu przypominała parodię... Kolejny raz to wiatr rozdawał karty, ale przez niemal całą inauguracyjną rundę zawodów nikt się tym nie przejmował. Decyzja ta została zmieniona dopiero tuż przed próbą Niemca, Markusa Eisenbichlera. Dopiero po fatalnym skoku Roberta Johanssona w dramatycznych warunkach, jury stwierdziło, że nie puści podopiecznego Stefana Horngachera z mocnym wiatrem wiejącym w plecy.
PŚ Engelberg. Zapis relacji na żywo
Dopiero przed próbą Niemca zdecydowano się poczekać kilka minut na jego skok. Przed Eisenbichlerem wypuszczono przedskoczka, a także podwyższono belkę. Doskonale wiadomo, że to przełożyło się to na dalszą próbę i w efekcie znacznie wyższe noty. Kto wie, jak poszłoby Niemcowi z niższego rozmiaru. Wtedy prawdopodobnie, podobnie jak inni zawodnicy skaczący w złych warunkach, strata do Kamila Stocha byłaby zbyt duża, by walczyć o zwycięstwo.
Po pierwszej serii Kamil Stoch zajmował drugie miejsce w konkursie PŚ w Engelbergu. O pół punkta wyprzedzał go jedynie Halvor Egner Granerud. Strata Niemca do Polaka wynosiła niemal 9 oczek. To niepierwszy raz, gdy sędziowie faworyzują ulubieńca Horngachera. Przypomnijmy, że za fatalne, ledwo ustane lądowanie piątka arbitrów punktujących próby dała mu absurdalnie wysokie noty...
Więcej o sprawie można PRZECZYTAĆ TUTAJ!
Piotr Żyła wypił kawę i wtedy stało się TO! Takiego finału nikt się nie spodziewa