Ostatni konkurs w Sapporo dobiegł końca, wszyscy skoczkowie najpierw wystartowali w kwalifikacjach, a następnie byli gotowi na oddanie skoków w pierwszej serii. Wiadomo, że na Okurayamie od samego początku były problemy z wiatrem, jednak kumulacja przypadła właśnie na niedzielny konkurs. Były obawy w chwili, gdzie niżej notowani zawodnicy otrzymywali takie podmuchy przez co lądowali w granicach 140 metra. Jury podjęło decyzję o obniżeniu belki, przez co najlepsi zawodnicy musieli liczyć na mocny wiatr, ponieważ startowali z najniższej belki. Halvor Egner Granerud świetnie poradził sobie, a nawet po decyzji sędziów wystrzelił na odległość 140 metrów, Dawid Kubacki zaliczył o 2,5 metra mniej, ale że nie miał tak wysokich not jak Norweg uplasował się na 6. miejscu.
Pechowe Sapporo dla Dawida Kubackiego! Polak zajął najgorsze miejsce w sezonie
Kubacki ostatecznie zajął dalekie 11. miejsce, a Norweg nie wygrał na Okurayamie, ponieważ Ryoyu Kobayashi odleciał w finałowej serii na 143 metr, a Granerud nie był w stanie nawiązać walki. Lider klasyfikacji generalnej wykonał o wiele gorszy skok w drugiej serii, gdy wylądował tylko mógł machnąć ręką ze złości. Na antenach "Eurosportu" wypowiedział się na temat topniejącej przewagi w walce o Kryształową Kulę. - A co to zmienia? Ja mam swoje robić i tyle. Nie zamierzam się dołować. To mimo wszystko i tak całkiem okej miejsce. Trzeba to wziąć na klatę i pracować dalej. Jeden gorszy dzień nie przekreśla żadnych szans. Sezon jest długi, jeszcze jest co robić - podsumował Kubacki.
Warto zaznaczyć, że oprócz umiejętności na Okurayamie należało mieć bardzo dużo szczęścia, ponieważ warunki atmosferyczne nie sprzyjały, dlatego najlepiej o słabszym występie zapomnieć i skupić się na kolejnych konkursach w Pucharze Świata.
Listen on Spreaker.