Daniel Andre Tande

i

Autor: East News Daniel Andre Tande

Daniel Andre Tande już raz oszukał ŚMIERĆ! Ta historia mrozi krew w żyłach

2021-03-27 9:23

Świat skoków narciarskich był wstrząśnięty tym, co wydarzyło się w czwartkowe popołudnie w Planicy. Podczas serii próbnej doszło do dramatycznie wyglądającego upadku. Daniel Andre Tande runął na zeskok tuż po wyjściu z progu i został przetransportowany do szpitala. Pierwsze doniesienia o stanie jego zdrowia były przerażające. Norweg kolejny raz spojrzał śmierci prosto w oczy i kolejny raz ją oszukał. Jego historia sprzed kilku lat również mrozi krew w żyłach.

Daniel Andre Tande to jedna z najbardziej znanych postaci w skokach narciarskich. Norweg od wielu lat jest w czołówce Pucharu Świata i radzi sobie doskonale. Sytuacja może jednak zmienić się o sto osiemdziesiąt stopni. Wszystko za sprawą katastrofalnego wypadku w Planicy. W czwartek podczas serii próbnej Tande zaraz po wyjściu z progu, miał potężne problemy z utrzymaniem odpowiedniej sylwetki. Próbował walczyć o uniknięcie upadku, ale wszelkie starania poszły na nic. Norweg z ogromnym impetem uderzył o zeskok i nieprzytomny stoczył się na sam dół. Obrazki z tego zdarzenia wstrząsnęły kibicami, bo od razu widać było, że stan Norwega może być poważny. Potwierdziły to pierwsze doniesienia, które mówiły o tym, iż skoczek narciarski tuż po wypadku musiał być reanimowany. Później komunikaty były bardziej optymistyczne. Bowiem życie skoczka nie było zagrożone.

Poznaliśmy powód groźnego upadku Daniela Andre Tandego? Wstrząsające szczegóły

Nie będzie więc nad wyrost stwierdzenie, że Tande cudem uniknął śmierci. Nie był to jednak pierwszy raz, kiedy życie skoczka z Norwegii było zagrożone. Na początku 2018 roku zdiagnozowano u niego syndrom Stevensa-Johnsona. To poważna reakcja skórno-śluzówkowa na działanie środków farmakologicznych, chemicznych oraz drobnoustrojów, która może zagrażać życiu chorego.

Wstrząsające słowa dziennikarza TVP o Danielu Andre Tande. "Był po drugiej stronie"

W rozmowie z agencja NTB Norweg opowiedział o dramatycznych przeżyciach. - Zaczęło się dość niepozornie, od infekcji dróg oddechowych. Lekarz przepisał mi antybiotyk. Bo jego zażyciu zacząłem się źle czuć. Pewnego dnia po obudzeniu się spojrzałem w lustro i wpadłem w panikę, ponieważ całe moje usta i ich okolice były jedną wielka raną, a ja miałem poważne trudności z oddychaniem - wyjawił Tande.

I tylko szybka reakcja samego skoczka uratowała go przed śmiercią. - Myślałem, że umieram. Na szczęście, jak powiedzieli lekarze, znalazłem się w szpitalu w niecałą dobę po pierwszych poważnych objawach i zdążyłem przed rozszerzeniem się choroby na inne części ciała. Jak się dowiedziałem, przy 10 procentach zaatakowanej skóry prawdopodobieństwo śmierci wynosi 30 procent - wyjaśnił norweski skoczek.

Najnowsze