Indywidualnie to przełomowy sezon skoczka Wisły Zakopane. Najpierw w Letniej Grand Prix 2017 wygrał wszystkie pięć konkursów, w których uczestniczył, i w cuglach zdobył trofeum. Są co prawda tacy, którzy uważają, że skakanie bez śniegu nie ma żadnego przełożenia na zimowe wyniki, ale Kubacki udowodnił, iż nie było w tym cienia przypadku.
Zajął świetne 6. miejsce w Turnieju Czterech Skoczni, meldując się nawet na podium otwierającego konkursu w Oberstdorfie. Wcześniej był w TCS najwyżej piętnasty, a częściej - poza pierwszą trzydziestką.
Już cztery razy w tym sezonie trafił do pierwszej dziesiątki zawodów PŚ. To tyle samo, ile podczas całej wcześniejszej kariery seniorskiej w kadrze od 2008 r. Na MŚ w lotach w drugiej serii konkursowej drużynówki pofrunął na 221,5 metra.
- To, nad czym pracowaliśmy, przynosi efekty. Mam powód do radości na przyszłe konkursy w lotach. Z dnia na dzień latało mi się lepiej, korzystałem z dobrych rad sztabu. Mówiłem na początku MŚ, że chciałbym skakać kilkanaście metrów dalej i pod koniec zawodów to się stało. Teraz chcę dołożyć kolejne kilkanaście, a wtedy mój rekord życiowy (232 m z 2017 r. - red.) będzie zagrożony - zapowiada Kubacki, który ma prostą filozofię pracy.
- Wszystko powoli, małymi krokami, a dojdziemy do celu. Każda kolejna impreza czegoś uczy, daje nowe doświadczenia i dużo emocji i radości - podkreśla.
Polacy wzmacniają pewność siebie przed igrzyskami w Pjongczangu, szczególnie w zawodach drużynowych, w których zdobywają trofea już regularnie, a nie równie regularnie (a tak bywało) zajmują miejsca tuż za podium.
- Pokazaliśmy, że mimo słabszego występu, jaki przytrafił się w Kulm, potrafiliśmy się zmobilizować i udowodnić, że jesteśmy mocną drużyną także w lotach. A to niełatwe, bo niewiele jest w roku imprez na takich skoczniach. Na tym polega nasza siła: niezależnie od tego, co się dzieje, dążymy do konkretnych celów i osiągamy je. Jak to robimy i czy się na kimś wzorujemy? Słuchamy trenera, ale to jego trzeba zapytać, skąd bierze inspirację. Może podgląda gołębie... - śmieje się Dawid.
ZOBACZ: Pjongczang 2018: Polscy medaliści zimowych igrzysk olimpijskich