Po pierwszej serii Polacy tracili tylko 3,4 pkt do prowadzących Austriaków. W całym konkursie przegrali z nimi o 50 pkt. W drugiej serii zdecydowanie gorzej poszło Andrzejowi Stękale (112 m) i przede wszystkim Dawidowi Kubackiemu. Mistrz świata z Seefeld został puszczony w koszmarnych warunkach.
Niesprawiedliwością byłoby powiedzieć, że zawalił drugi skok w konkursie drużynowym, bo jego 97 metrów to również efekt loteryjnych warunków. Problem z formą Kubackiego jednak ewidentnie istnieje. Trener kadry Michal Doleżal zdaje sobie jednak sprawę, że kłopoty z czuciem na progu mistrza świata z Seefeld trwają już zbyt długo.
Fatalne zachowanie polskich kibiców. Takie postępowanie to wstyd, brzydki gest w Wiśle
- Najważniejsze jest to czucie. Bo jeśli robimy [z Kubackim] imitację i trening na siłowni, to ten ruch zrobiliśmy tysiąc razy i to działało. Trzeba to przełożyć na skocznię - tłumaczy Doleżal. Czeski szkoleniowiec nie ukrywa, że dla Kubackiego lepszy może być spokojniejszy trening niż próba odbudowania formy w trakcie rywalizacji o kolejne punkty Pucharu Świata. Czy Kubacki pojedzie do Klingenthal? Jest na to duża szansa.
- Musimy wszystko brać pod uwagę i taki trening na spokojnie może pomoże. Jutro jeszcze jest konkurs. Postaramy się z niego też coś wyciągnąć. Coś zmienić. To jest najważniejsze, by coś zmienić - dodał Doleżal.
ZOBACZ: Niemiecki sędzia faworyzował rywali Polaków? Skandaliczne noty, kibice są oburzeni
Niedzielny konkurs indywidualny w Wiśle został zaplanowany na godz. 16.00. O punkty Pucharu Świata powalczy jedenastu reprezentantów Polski.