Po triumfie przed tygodniem w Predazzo (pierwsze w karierze zwycięstwo w PŚ) Kubacki urósł do roli faworyta do triumfu w Zakopanem. Niestety, oddał dwa słabsze skoki i wylądował poza pierwszą „10”.
- Pierwszy skok był troszeczkę spóźniony i jestem tego świadom – przyznaje Kubacki. - Popełniłem błąd i na to jestem zły. Atmosfera, która jest na skoczni nie ma znaczenia. Sport ma to do siebie, że błędy się popełnia. Tego się nie uniknie na żadnym etapie. Wygrywa ten, kto tych błędów popełni najmniej. Dzisiaj to byli inni zawodnicy. Ze spokojem będę pracował dalej, bo wiem, że te błędy można zniwelować.
Kubacki zapomina o klęsce w Zakopanem i myśli już o PŚ w Sapporo, który odbędzie się już w najbliższy weekend. Rok temu Ryoyu Kobayashi skoczył tam ponad 150 metrów i zaliczył groźny upadek.
- Czy chciałbym skoczyć jak Kobayashi? Nie, szkoda kolan! Tam w Sapporo różnie bywa. Nie można się nastawiać na konkretny wynik, ale trzeba wierzyć, że będzie dobrze. Jeśli się odda dobry skok to wiaterek ci pomoże, a ja będzie słaby skok, to wiatr nic nie zmienia – analizuje Kubacki.