Jan Habdas był prawdziwym objawieniem poprzedniego sezonu. Największym jego sukcesem był brązowy medal mistrzostw świata juniorów w kanadyjskim Whistler, gdzie cieszył się też z drużynowego srebra. Dobrą formę potwierdził też w Pucharze Świata, gdzie trzykrotnie zdobywał punkty i łącznie uzbierał ich aż 48. Najwyżej był sklasyfikowany na 11. miejscu w jednoseryjnym konkursie w Lahti. Wydawało się, że w tym roku będzie mocno napierał na starszych kolegów z kadry A, jednak rzeczywistość brutalnie zweryfikowała te oczekiwania. Habdas nie przypomina siebie sprzed dwunastu miesięcy - na stałe utknął w Pucharze Kontynentalnym, gdzie ma problemy z punktowaniem. W trzynastu występach uzbierał zaledwie 27 pkt i ten sezon ma już tak naprawdę stracony. Otwarcie przyznał to nawet jego były trener, Maciej Maciusiak.
Wróżono mu karierę na miarę Stocha. Brutalne podsumowanie Jana Habdasa
- Należy zacząć od tego, że Jan Habdas to wielki talent polskich skoków narciarskich, o który trzeba dbać. Miniony sezon w jego wykonaniu był fantastyczny. Zrobił ogromne postępy, a jego rozwój przebiegał do tamtej pory wręcz książkowo - rozpoczął w rozmowie z WP SportoweFakty były szkoleniowiec kadry B, który doprowadził 20-latka do medali MŚJ. - Teraz oglądamy zupełnie innego Janka Habdasa. Oczywiście to nie oznacza, że należy go teraz piętnować i skreślać. Wręcz przeciwnie. Wciąż drzemie w nim ogromny potencjał i stać go na wiele. Niemniej bieżące wyniki, biorąc pod uwagę jego aspiracje i predyspozycje, a także nabyte już umiejętności, są po prostu katastrofalne - przyznał wprost Maciusiak.
- W tak trudnych momentach najważniejsze, by otoczyć młodego skoczka opieką. W tym sezonie raczej już nic nie zwojuje i choć to brzmi brutalnie, zapewne sam Janek marzy o tym, żeby rozgrywki już się zakończyły. Jeśli jednak rodzina, trenerzy i pozostali najbliżsi zaopiekują się nim i pomogą wyjść z dołka, kryzys nie powinien mieć większych konsekwencji. Rola dziennikarzy i ekspertów jest podobna. Nie można mu dokładać zmartwień, bo to niczemu nie służy - dodał szczerze uznany szkoleniowiec.