Emil Hegle Svendsen do mety sprintu na MŚ w biathlonie przybiegł dopiero na trzydziestym szóstym miejscu. Do ostatniego okrążenia Norweg spisywał się w Hochfilzen całkiem nieźle. Na decydującym kółku wyraźnie jednak opadł z sił i ostatkami tchu dobiegł do mety. Po przekroczeniu finiszu padł na śnieg i nie ruszał się. Błyskawicznie do zawodnika podbiegli członkowie sztabu medycznego i lekarze kadry. Przerażeni kibice przez dziesięć minut byli świadkami rozpaczliwej akcji ratunkowej.
Svendsen bardzo długo leżał twarzą do ziemi i nie reagował na żadne polecenia medyków. Po pewnym czasie udało mu się odzyskać świadomość. Lekarze przewrócili go na plecy i unieśli nogi, by krew zaczęła spływać do mózgu. Według najnowszych raportów z biathlonistą jest już wszystko dobrze. Teraz przejdzie szczegółowe badania, które mają odpowiedzieć na pytanie czy zasłabnięcie nie jest przypadkiem skutkiem poważniejszej choroby.