Temat zarobków w sportach zimowych stał się głośny za sprawą szwedzkich biegaczy narciarskich, którzy zaapelowali do rodzimej federacji o dwukrotną podwyżkę wynagrodzenia. Ich zdaniem pensja w wysokości 200 tysięcy koron rocznie (ok. 82 tys. zł) to zdecydowanie za mało w obecnych czasach. Ich stanowisko poparł m.in. norweski gwiazdor skoków narciarskich - Johann Andre Forfang. Szesnasty zawodnik ostatniego sezonu Pucharu Świata i wicemistrz olimpijski z Pjongczangu przyznał, że 200 tys. koron dla Szwedów to dziś za mało. W Norwegii próg ubóstwa wynosi 236 tys. rocznie, a średnie zarobki to aż ponad 600 tys. koron. Sęk w tym, że szwedzcy biegacze i tak są w lepszej sytuacji niż norwescy skoczkowie.
Johann Andre Forfang wstrząsająco o zarobkach skoczków. Norweski gwiazdor przerwał milczenie
Forfang, Halvor Egner Granerud, Daniel-Andre Tande i pozostali norwescy gwiazdorzy nie otrzymują od federacji choćby jednej korony! Są traktowani gorzej niż ich rodacy startujący z sukcesami w biegach narciarskich czy kombinacji norweskiej. Oni mogą liczyć na wynagrodzenia uzależnione od wyników, a skoczkowie otrzymują ze strony związku co najwyżej figę z makiem. Jeden z norweskich dwuboistów przyznał zresztą rację zirytowanemu Forfangowi. "Nasz system jest chory, masz sto procent poparcia. (...) Wynagrodzenia dla kombinatorów to też wcale nie pomysł działaczy, lecz odłożona na bok kasa, która powinna być na coś innego. Wystarczy tylko na 50 tys. koron na łebka" - skomentował jego wpis Espen Bjoernstad.
Te 50 tysięcy to i tak o 50 tysięcy więcej od tego, ile otrzymują skoczkowie. - Moja pensja w reprezentacji Norwegii od prawie 9 lat wynosi 0 koron norweskich - przyznał wprost Forfang. Dodał, że jedyne pieniądze, jakie ma ze skoków to premie za występy w Pucharze Świata. A te odpowiednio wysokie są zarezerwowane wyłącznie dla najlepszych. - Łatwo założyć, że zarabiamy więc dobre pieniądze od naszych sponsorów, ponieważ nie mamy wynagrodzenia ze związku. I tak, dla nas sponsorzy są absolutnie niezbędni do sfinansowania oferty, którą otrzymujemy jako reprezentanci kraju. Finansują trenerów, wspierają sprzęt, wyjazdy itp. - wyjaśnił. Sponsorzy nie płacą jednak pensji i nie wyznaczają jakichkolwiek premii. Wielkim problemem jest też podejście federacji.
Forfang, Granerud i inni norwescy skoczkowie znaleźli się pod ścianą
"Więc prywatni sponsorzy? Nie. Chyba, że uda ci się zdobyć pieniądze od firmy, która nie chce się ujawnić. Nie mamy możliwości promowania własnych sponsorów na odzieży, nartach, kaskach czy kombinezonach. Ostatnio zyskaliśmy ekspozycję na bidonie. To mało" - kontynuował 27-letni skoczek. Norwegowie niemal cały ostatni sezon skakali bez logo sponsora na kaskach, mimo że jest to najbardziej atrakcyjne miejsce. Wszystko przez to, że to miejsce należy w Norwegii do federacji, a ta miała problemy ze znalezieniem partnera.
"Sytuacja sponsorska, w jakiej znaleźliśmy się w ostatnich latach po konflikcie w związku narciarskim, nie ułatwia teraz uruchomienia systemu wynagradzania sportowców. Ale chcę przekazać, że związek musi odłożyć fundusze na swoich skoczków. Jednocześnie chcę jasno powiedzieć, że mam pełne zaufanie do działaczy" - zakończył Forfang.