Jan Ziobro i Kamil Stoch, PŚ w Engelbergu

i

Autor: East News Jan Ziobro i Kamil Stoch, PŚ w Engelbergu

Jan Ziobro dla "SE" i gwizdek24.pl: Narciarstwo to całe moje życie

2013-12-25 11:51

W jego rodzinnych Spytkowicach koło Rabki stoki narciarskie są niedługie, a skoczni nie ma żadnej. Ale mały Jan Ziobro (22 l.) nauczył się jeździć i skakać na nartach w Zakopanem jeszcze jako kilkulatek.

- Kiedy miał sześć lat, zjeżdżał z samego wierzchołka Nosala, a osoby, które mijał, zastanawiały się, czy to nie jadą same narty i kurtka, bo człowieka spoza nich nie było widać - wspomina ze śmiechem jego mama, Maria Ziobro (55 l.). - Talent do nart miał od zawsze. Jeździł na zjazdówkach, ale kiedy Adam Małysz zaczął wygrywać, zainteresował się skokami i kazał sobie wystawić w pokoju jego wizerunek. I woziliśmy go na treningi do Zakopanego. A pierwszy trener Franciszek Murzyniak od razu orzekł, że ma wielki talent.

Zobacz również: Życzenia świąteczne. "Diablo" Włodarczyk składa życzenia naszym czytelnikom

W klubie WKS Zakopane i w tamtejszej szkole sportowej nauczył się skakać na nartach. Na wielkie sukcesy przyszło mu czekać do roku 2013. Nie był niecierpliwy.

- Bo Janek jest bardzo pracowity. Nie idzie do celu za wszelką cenę, po trupach, ale dzięki twardemu charakterowi - zapewnia jego mama. - Ma taki góralski charakter, jak jego dziadek, który też skakał na nartach.

Jan Ziobro wygrał konkurs Pucharu Świata w wieku 22 lat. Później niż dokonał tego ongiś Adam Małysz, a wcześniej od Kamila Stocha.

- Adam zawsze był i pozostanie moim idolem - deklaruje Janek. - Dziękuję mu, że pociągnął za sobą młodszych. Wychowałem się na jego sukcesach. W swoim czasie miałem cały pokój oklejony jego zdjęciami. Nawet na suficie. Kiedy się budziłem, Adam leciał nade mną.

Państwo Maria i Stanisław Ziobrowie mają pięciu synów i córkę. 22-letni Janek jest przedostatni w hierarchii wieku. Tylko on jeden w tym gronie uprawia wyczynowo sport.

Przeczytaj także: Kamil Stoch, zarobki. W tym sezonie Polak zgarnął najwięcej! Ile?

- Narciarstwo to całe moje życie. Pasja, radość i po prostu to, co lubię - nie ukrywa skoczek.

Zanim doszedł do podium Pucharu Świata, długo i ciężko pracował. Tego akurat nauczył się w domu. Bo chociaż rodzice są majętni, prowadzą wytwórnię mebli w Spytkowicach oraz dwie stacje paliwowe na Podhalu, wpoili dzieciom skromność. - Żadnemu z moich dzieci, a szczególnie Jankowi, nie uderzyła do głowy woda sodowa - mówi z satysfakcją pani Maria. - Byli zajęci nauką, pracą, a do pomocy w firmie garnęli się sami. Janek pomagał sprzedawać chleb z naszej dawnej piekarni, składać meble czy coś przywieźć do firmy. To taka rodzinna pomoc, bez wynagrodzenia. Jego ojciec mówi, że skoro daje jeść rodzinie, to pomoc się należy. A sam Janek po skończeniu kariery pewnie wróci do stolarni. Albo będzie robił coś innego w rodzinnym interesie, bo jest już współwłaścicielem stacji w Kościelisku - dodaje.

Zanim do tego dojdzie, Janek powinien zapełnić trofeami jeden z dwóch swoich pokojów w domu rodzinnym. Tuż przed Bożym Narodzeniem zdobył najcenniejsze z dotychczasowych: puchar za zwycięstwo w Engelbergu.

Nasi Partnerzy polecają
Najnowsze