To czwarty medal Justyny Kowalczyk w historii występów na mistrzostwach świata, pierwszy srebrny (ma dwa złote i brązowy). Polska "Królowa Zimy" na trasie wyścigu, w gęstej mgle, robiła co mogła, ale Bjoergen znów okazała się za silna.
W nosie mam norweskie taktyki
Justyna od początku narzuciła mordercze tempo. Podczas pierwszej części wyścigu - 7,5 km stylem klasycznym - długo prowadziła. Po zawodach narzekała, że żadna z rywalek nie chciała jej pomóc.
- Klasyk miał być szybki, taka była taktyka. Kiedy zobaczyłam, że większość rywalek zostaje z tyłu, pomyślałam, że mam w nosie norweskie gierki i muszę walczyć o swój medal. Poszłam do przodu, za mną wiozły się Marit Bjoergen i Therese Johaug. Nie chciały mi pomóc, mimo że kilka razy pokazywałam, żeby któraś mnie zmieniła. Doszło do tego dopiero, kiedy stanęłam jak słupek! - opowiadała Polka.
Dwie Norweżki nie zamierzały ułatwiać Polce zadania. Jakby tego było mało, pod koniec wyścigu Johaug skutecznie zablokowała Justynę na trasie, pozwalając Bjoergen na zbudowanie przewagi.
- Na początku ostatniego zjazdu przed stadionem norweski trener coś krzyknął do Bjoergen i Johaug. Oczywiście nie zrozumiałam, ale jak już się zaczęła zabawa, to połapałam się bardzo szybko - uśmiecha się Kowalczyk. - Najpierw Johaug puściła Marit. Próbowałam ją gonić, ale Therese mnie zatrzymała. I to nie jeden raz, a trzy lub cztery.
Przeczytaj koniecznie: MŚ Oslo 2011. Justyna Kowalczyk ma srebro!
Polska "Królowa Zimy" zapewnia jednak, że nie ma pretensji do Johaug.
- Szczerze mówiąc, gdybym miała Polkę do pomocy, też byśmy tak robiły - przyznaje. - Czy to fair play? Takie są biegi narciarskie...
Nie powiedziałam ostatniego słowa
Na konferencji po biegu Justynie łamał się głos.
- Nie jestem szczęśliwa, bo nie wygrałam - powiedziała.
Później jednak, gdy spotkała się z polskimi dziennikarzami, zapewniała, że jest zadowolona.
- To piękny wynik, na kolejnej wielkiej imprezie zdobywam medal. A popatrzcie, ile tych medali było w historii. Naprawdę cieszę się z tego wyniku, choć nie udało mi się wygrać. Bjoergen jest moim przekleństwem, nie mogę sobie z nią poradzić. Ale to się kiedyś zmieni. Zresztą, dla reszty dziewczyn ja też jestem przekleństwem...
Zobacz też: Justyna Kowalczyk zdobędzie w Oslo cztery medale
Dziś Justyna powalczy z Bjoergen w biegu na 10 kilometrów klasykiem.
- Ona jest do pokonania - powtarza Polka. - W Falun nie tak dawno na 3 kilometry wygrałam z nią o 8 sekund. Teraz też powalczę, jeszcze nie powiedziałam ostatniego słowa!
Bieg pościgowy na 15 km
1. Marit Bjoergen (Norwegia) 38.08,6
2. Justyna Kowalczyk (Polska) +7,5
3. Therese Johaug (Norwegia) +8,8
4. Charlotte Kalla (Szwecja) +53,9
...32. Paulina Maciuszek (Polska) +3.42,6
Nie przegap
10 km klasykiem, TVP 1 TVP Sport 13.00
Trener Aleksander Wierietielny: Będzie jeszcze trudniej
- Gdyby Johaug nie zablokowała Justyny, wszystko by się rozstrzygnęło w sprincie na finiszu. Liczyłem na Saarinen i Longę, które mogły pomóc. Niestety, one szybko odpadły i Justysia cały ciężar musiała wziąć na siebie.
- Na 10 km Justysia będzie startowała jako ostatnia, to bardzo wygodna pozycja. Trasa na 15 km była bardzo ciężka, a na 10 km będzie... jeszcze cięższa. Szedłem nią raz i więcej mi się nie chce iść. Ale to dobrze, na takiej trasie nie będzie przypadków, wygra najlepsza. I oby to była Justysia.