Justyna Kowalczyk nie straciła wydolności ani wytrenowania

2015-01-14 8:07

Doktor Robert Śmigielski (48 l.) opiekował się Justyną Kowalczyk w trakcie igrzysk olimpijskich 2006. Widzi analogię pomiędzy tamtym zdarzeniem, a tym na Alpe Cermis, ale przestrzega przed utożsamianiem ich obu.

- Nie mam wiedzy, czy na Alpe Cermis doszło do omdlenia, czy utraty świadomości. W teorii to pierwsze wydaje się mniej groźne. Ale w obu przypadkach należy zbadać przyczyny i stwierdzić, czy nie zaszło coś poważnego - zastrzega lekarz z Carolina Medical Center.

Upadek Justyny Kowalczyk. Z tego dołka można wyjść!

- Dziewięć lat temu w Turynie doszło do krótkotrwałej utraty przytomności Justyny, po której pojawiła się też tak zwana niepamięć wsteczna. Wykonaliśmy wszelkie dostępne badania, łącznie z echem serca. Wykluczyliśmy poważne przyczyny i dlatego zgodziłem się, aby wróciła na start. Odpoczęła dzień czy dwa. Kilka dni później zdobyła olimpijski medal na 30 kilometrów. Bo przecież przez tę krótką utratę przytomności nie straciła osiągniętego wytrenowania ani wydolności. Teraz może być tak samo. Wtedy waga imprezy, rozgrywanej raz na cztery lata, wymagała szybkiej reakcji. Teraz jest nawet czas, by przerwać starty w Pucharze Świata, gdyby było to potrzebne.

- Jest zawodniczką ciężko trenującą i przeambitną. Może ignorować pewne niebezpieczne objawy. I świadomość tego musi mieć lekarz, który się nią opiekuje - podkreśla.

- W sportach wytrzymałościowych z wiekiem nabiera się wydolności, a także zdolności do regeneracji. Nie powiem wprawdzie, że starszej Justynie łatwiej jest się zregenerować niż ówczesnej 23-latce, natomiast uważam, że powinna się podnieść z upadku - kończy doktor Śmigielski.

KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!

ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail

Najnowsze