To dla mnie zaszczyt, że dałam mu szczęście
- Byłam żoną najwspanialszego człowieka na świecie, który był alpinistą – napisała Kowalczyk w mediach społecznościowych. - Choć sama gór się boję (…), to starałam się ze wszystkich sił go wspierać. Na tym moim zdaniem polega miłość. Jeśli miał ten ułamek sekundy, by zrozumieć co się dzieje, wiedział, że odchodzi bardzo kochany. To dla mnie zaszczyt, że dałam mu szczęście. Dla spotkania z takimi ludźmi, jak Kacper warto żyć. A on nie byłby taki fantastyczny, gdyby nie góry…
Wolał wyjść z Hugotkiem przerzucać kamyczki
I wyjawiła, że jej ukochany po narodzinach syna ograniczał ryzyko górskich przedsięwzięć. - Przytulił się i powiedział, że już tak nie chce – wyznała. - To było ponad dwa lata temu. Uwierało mu to trochę, ale przez te ostatnie dwa lata więcej razy się wycofywał, niż robił co zaplanował. Zmienił się. Wolał częściej biegać ze mną. Wyjść z Hugotkiem przerzucać kamyczki – zdradziła.
Gdy dojeżdżaliśmy do Kasiny...
Jak się okazuje - w chwili tragicznego wypadku Justyna była w kraju. Przyjechali wraz z synem na kilka dni. - Kacper wymyślił, że jeszcze spróbuje kilka tych łatwych szczytów zdobyć, a na trudniejsze, z mocnymi szczelinami itd poumawiał się z innymi ludźmi. Gdy dojeżdżaliśmy do Kasiny, Kacper najpewniej odszedł – dodała.
Życie jest za krótkie, by się pierdołami przejmować
„Królowa nart” zapowiedziała, ze wraz z synkiem pójdą drogą zmarłego. - Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper. Pełnią. Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty – zadeklarowała. - Zrobię wszystko, by wychować Hugotka na tak wspaniałego człowieka, jakim był Kacper. Żeby nasz chłopczyk dał komuś tyle szczęścia, ile dostałam ja. Kacper założył w mojej głowie i sercu mocne stanowisko. Pokiereszowałam się strasznie, ale stanowisko trzyma. I wytrzyma lawinę smutku. Na pewno go nie zawiodę. Będziemy na każdą minutę zachłanni, jak on. Przyznaję mu rację: życie jest za krótkie, by się pierdołami przejmować – napisała Kowalczyk.
Listen on Spreaker.