Co prawda Kowalczyk ma po tegorocznym TdS mniejszą przewagę nad Marit niż rok temu w tym samym momencie sezonu, ale Bjoergen nie pozostawia sobie złudzeń, kto odbierze w marcu w Falun Kryształową Kulę. Zdaniem pięciokrotnej medalistki olimpijskiej z Vancouver, zwycięstwo Polki jest już przesądzone.
- Wygrywając Tour i zdobywając tak wielką liczbę punktów, skutecznie zatrzasnęła mi drzwi do zwycięstwa w Pucharze Świata - przyznała norweska biegaczka w telewizji NRK. - Nie będę w stanie zdobyć Kuli. Nawet gdybym wygrywała pozostałe zawody, Justyna będzie przecież i tak zajmować dobre miejsca - wyjaśnia.
Przeczytaj koniecznie: Skoki Narciarskie. Puchar Świata. Kamil Stoch nie wystąpi w Sapporo
Bjoergen tak jak przed rokiem odpuściła TdS, żeby budować formę na główną imprezę sezonu - mistrzostwa świata w Oslo. Rok temu taktyka okazała się strzałem w dziesiątkę. - W Vancouver zdobyłam trzy złote, srebrny i brązowy medal. Sprawdzonej recepty nie powinno się zmieniać - przekonuje Norweżka.
Jeśli nawet wygrana Polki w PŚ jest już przesądzona, to w imprezie numer jeden, rozgrywanych na przełomie lutego i marca mistrzostwach świata w Oslo, Bjoergen będzie chciała błyszczeć przed własną publicznością. Marit nie ukrywa jednak, że boi się Kowalczyk.
- Justyna będzie najgroźniejszą przeciwniczką w Oslo, ale po świetnym finałowym biegu w Tour de Ski poważną konkurentką będzie także Therese Johaug - mówi Bjoergen, która wraca do pucharowej rywalizacji na najbliższe zawody w Libercu.
Do Czech Kowalczyk się nie wybiera. - Niech Marit już wróci, bo ja nie chcę być zającem, którego wszyscy gonią. Nie jest łatwo biegać z taką presją, szczególnie gdy nie jest to jeden bieg, a cały cykl. Nie czuję się w tym dobrze - komentuje Justyna, która postanowiła zwolnić nieco tempo i będzie spokojnie trenować w Szwajcarii.
Patrz też: Justyna Kowalczyk czeka na powrót Marit Bjoergen
O miejscu treningów naszej mistrzyni dowiedzieliśmy się nieoficjalnie. Trener Aleksander Wierietielny (64 l.) przekonywał półżartem, że podopiecznej dobrze by zrobiło bieganie w... Zakopanem.
- Tam jest taka krótka trasa, po której jeździć trzeba w kółko aż się w głowie kręci. A przecież mówią, że Justyna źle jeździ na zakrętach, więc byłoby to dla niej doskonałe miejsce ćwiczeń - ironizuje szkoleniowiec.