W świecie sportu często bywa tak, że partnerzy, czy partnerki popularnych sportowców są znani tylko dlatego, że są ich partnerami. Do pewnego momentu tak samo było z Justyną Żyłą. Kobieta postanowiła wyjść z cienia swojego byłego już męża, Piotra Żyły. Zrobiła to w dość nietypowy sposób. W lutym ubiegłego roku opublikowała post na Instagramie, w którym oskarżyła swojego partnera o zdradę.
Był to pierwszy z serii postów Żyły, które publikowała w mediach społecznościowych. W pewnym momencie stało się to publicznym praniem brudów. Była żona skoczka narciarskiego oskarżała go o przeróżne rzeczy. Kilka z nich dotyczyło braku opieki nad dziećmi ze strony reprezentanta Polski. Sam zawodnik natomiast nie wdawała się w taką formę wymiany zdań i tylko raz zabrał głos w sprawie zaprzeczając wielu oskarżeniom.
Publiczne pranie brudów dało dość niespodziewany efekt. Żyła stała się popularna, media coraz częściej śledziły jej losy. Do show biznesu wdarła się przede wszystkim dzięki rozbieranej sesji dla znanego magazynu "Playboy". Następnie dostała swój własny program w telewizji, a następnie skorzystała z propozycji wystąpienia w "Tańcu z Gwiazdami". Żyła wyznała niedawno, że nie była świadoma, do ilu osób mogą dotrzeć jej posty na Instagramie.
- Konto na Instagramie traktowałam trochę jak na Facebooku. Nie wiedziałam, że jest "otwarty", że tyle osób może na niego zajrzeć, myślałam, że tam są sami znajomi. To poszło bardzo w emocjach. Ale nic się nie dzieje bez przyczyny - powiedziała Żyła w programie Superstacji "Na Tapecie". - Dla mnie to był mega ciężki okres, który mnie dużo nauczył - dodała.
Jednocześnie Żyła uważa, że dzięki niej więcej kobiet decyduje się opowiedzieć o swoich problemach. - Nie myślałam, że później wiele kobiet w show biznesie się otworzy i powie, że w ich związkach też jest coś nie tak. Trochę stałam się prekursorem, nie do końca świadomym tego, co się będzie działo dalej. Ale poszło, jak poszło i na dzień dzisiejszy nie żałuję, bo myślę, że stałam się już silną kobietą - stwierdziła była żona skoczka.