„Super Express”: - Jak bardzo przejąłeś się tą nominacją?
K. Juroszek: - W gronie światowej czołówki emocje są większe niż w Pucharze Kontynentalnym, ale ja już w tym gronie skakałem w letniej Grand Prix (najwyższe miejsce: 20. - przyp. red.). A dla wielkich mistrzów w naszej kadrze jak Kamil, Dawid i Piotr mam wielki szacunek i biorę z nich przykład, ale nie czuję się przy nich skrępowany. Jestem bardzo zadowolony z tej szansy, ale też chyba pokazałem wynikami, że zasługuję na nią.
- Od czego zaczęła się twoja przygoda ze skokami?
- Tak na dobre to od oglądania ich w telewizji, wraz z dziadkiem. Postanowiłem, że tez spróbuję. To było dziesięć lat temu. Zapisałem się do klubu w Wiśle. A wcześniej budowało się progi na stokach narciarskich i skakało na zjazdówkach. Bo na nartach zacząłem zjeżdżać… sam już nie pamiętam jak dawno. Wolę jednak skoki od zjazdów, bo dłużej trwa faza lotu niż przy skokach na przykład na trasie slalomu giganta. A moja ulubioną skocznią jest K120 w Planicy, bo jest właśnie bardzo „lotna”, pozwala na to, by cały lot był spokojny
- Eksperci mówią, że posiadasz „dynamit” w nogach…
- Odbicie z progu mam dobre i moc czy „dynamit” w nogach na pewno jest ważny. Ale na skoczni liczy się każdy element, zwłaszcza technika, a nad nią muszę jeszcze dużo pracować. Bardzo duże rezerwy są w fazie lotu. Moja sylwetka nie jest zbyt aerodynamiczna i przez to często brakuje mi metrów.
- A kto jest twoim idolem w skokach narciarskich?
- Kiedy zaczynałem skakać, był nim krajan, Adam Małysz. Z czasem przeszło to na Kamila Stocha i tak jest do dziś. Wzorem dla mnie jest jego mocna psychika, styl w locie i lądowanie.
20/02/2022 MSO Ważny moment w życiu utalentowanego polskiego skoczka. Kacper Juroszek musi pękać z dumy
- Czy w klubie WSS Wisła pracowałeś z wujem Małysza, Janem Szturcem?
- Tak, to był mój drugi trener, po Wojciechu Tajnerze. Potem byli dwaj inni, aż pięć lat temu trafiłem do kadry juniorów Macieja Maciusiaka. Do dziś bardzo dobrze nam się współpracuje, rozumiemy się w stu procentach i dobrze to działa.
- Do czego chciałbyś dojść jako zawodnik?
- Marzenia mam jak chyba każdy sportowiec: złoty medal olimpijski. Chciałbym też wygrać cykl Pucharu Świata - mówi ze skromnym uśmiechem.
- Masz inną pasję poza sportem?
- Jest nią motoryzacja. Jeżdżę samochodem, czasami quadem, na motocyklu. Ten ostatni lubię najbardziej, bo pozwala poczuć prędkość. I z nim wiąże się druga pasja: mechanika. Aktualnie składam od zera motocykl Suzuki. Był uszkodzony i trzeba go było rozłożyć do ostatniej śrubki. Pomaga mi tata, który jest mechanikiem.