Organizatorzy lotów w Oberstdorfie zebrali tęgi ochrzan od Kamila Stocha
Sobotni konkurs lotów w Oberstdorfie nie był niestety przesadnie udany dla polskich skoczków, a szczególnie Kamila Stocha i Pawła Wąska. Obaj niestety zakończyli zmagania już po pierwszej serii, zajmując kolejno 32. i 35. miejsce. Najlepszym z biało-czerwonych okazał się Piotr Żyła, który zajął 17. miejsce po skokach na odległość 205,5 oraz 215 metrów. O ile Kamil Stoch miał okazję oddać tylko jeden skok, to i tak odegrał kluczową rolę, bowiem jak się okazuje, organizatorzy konkursu zebrali od niego tęgi ochran, a poszło o... dywanik.
Kontrole sprzętu i kombinezonów weszły bowiem na zupełnie inny poziom i w Oberstdorfie organizatorzy postanowili ustawić w drodze na belkę, na schodach, specjalny dywanik, który miał wyznaczać strefę, do której zawodnicy mogą jeszcze poprawiać strój, czy go zapinać. Kamil Stoch szybko znalazł inne, lepsze z perspektywy skoczka zastosowanie tego przedmiotu, o czym dobitnie poinformował organizatorów.
- Jeszcze o tym dywaniku powiem, że byłem świadkiem sceny, jak sam Kamil Stoch ochrzan organizatorom dał. Mówi "Ja myślałem, że dywanik jest, żeby sobie usiąść wygodnie i miękko, a nie na twardych schodach..." Oni byli tacy skonsternowani i mówią "pomyślą o tym, żeby był drugi dywanik, do siedzenia". - relacjonował Tadeusz Mieczyński z portalu "skijumping.pl".
Okazuje się, że uwagi Kamila Stocha szybko podziałały, bowiem organizatorzy - jak potwierdził to Piotr Żyła, zdecydowani się przenieść dywanik o jeden stopień wyżej, aby zawodnicy po minięciu go, mogli na nim usiąść nie łamiąc regulaminu i nie przekraczając de facto wyznaczonej wcześniej granicy poprawiania sprzętu.
- Po skoku Kamila skorygowali przepisy i dywanik dźwigli jeden stopień wyżej i na dywanik można było sobie usiąść - w drugiej serii tak już właśnie było. To musieli na szybko pomyśleć, że jednak ten dywanik może się do czegoś przydać. Kamil dobre uwagi dał. - ujawnił Żyła.