Trudno było znaleźć kogokolwiek, kto by narzekał na kwalifikacyjny skok Stocha. 128,5 metra przy kapitalnym lądowaniu mogło się podobać. Skoczek z Zębu byłby w czołówce niedzielnych kwalifikacji, ale tuż po nich okazało się, że został zdyskwalifikowany.
– Przepis dotyczy wszystkich zawodników, bez wyjątku, natomiast sam pomiar kombinezonów jest delikatną kwestią, dosyć kontrowersyjną. Pomiar pół centymetra wyżej czy niżej na kombinezonie, robi ogólnie na jego obwodzie kilka centymetrów. Stało się, jak się stało. Trzeba wyciągnąć wnioski na przyszłość. Cieszę się, że mogliśmy porozmawiać z kontrolerem i wyciągnąć wnioski – powiedział po decyzji Christiana Kathola, który od tego sezonu sprawdza sprzęt skoczków.
Zaginął popularny skoczek. Szukają go nawet w Malezji! Obawiają się najgorszego
Kathol zmienił latem Mikkę Jukkarę, na którego skarżyło się całe środowisko. Usunięciem Stocha z konkursu pokazał, kto tu rządzi. Polski zespół jednak nie próżnował. Natychmiast Cathola odwiedził trener Thomas Thurnbichler, a także Mathias Hafele.
Jakie wnioski na gorąco przekazał Stoch, pytany o to, czy znów reprezentacje balansują na granicy błędu w temacie kombinezonów? Odpowiedział:
– Wszyscy starają się szukać rezerw tam, gdzie tylko mogą. Każdy idzie na limicie, ale koniec końców nie chcę o tym rozmawiać. Bo powinienem rozmawiać o swojej pracy, czyli o skokach. Sprzęt powinienem mieć pod kontrolą i na końcu to ja odpowiadam za to, czym dysponuję. Postaram się na przyszłość uniknąć takiej sytuacji – dodał.
Kamil Stoch miał gigantycznego pecha! Nie wystartuje w Wiśle, fatalne wieści dla kibiców
W sobotę odpiął mu się but przy lądowaniu i ledwie ustał skok. W niedzielę dyskwalifikacja. Choć brzmi to źle, to Stoch mówił o wielu powodach do zadowolenia po tym weekendzie w Wiśle.
– Miałem poczucie, że skok był dobry i po konsultacji z trenerem, który też miał takie same wnioski, uważam, że ten cały weekend był dobry. Mówiąc o mojej pracy pod względem czysto technicznym. To jest dla mnie najważniejsze – powiedział. – Oddałem dobre skoki i z tego będę czerpał dobre samopoczucie. Nie chcę myśleć o pechu ani o zrządzeniach losu. Zawinił czynnik ludzki, wczoraj i dzisiaj. Wczoraj był mój błąd przy lądowaniu, dzisiaj błąd przy pomiarach. Zawinili wszyscy po kolei, łącznie ze mną samym. Może źle stanąłem do tego pomiaru. Bez sensu jest mówienie, że trzeba wszystko przeanalizować. Po prostu trzeba spokojnie posprawdzać, poprawić to, jest źle i mieć pewność, że wszystko jest tak, jak należy – dodał po chwili.