Dużo spekulowało się na temat tego, kto będzie nowym szkoleniowcem reprezentacji Polski w skokach narciarskich. W mediach przewijało się wiele nazwisk, które miały prawo rozpalić wyobraźnię kibiców. Prowadzenia kadry nie powierzono jednak żadnemu ze znanych trenerów, a życiową szansę otrzymał 32-letni Thomas Thurnbichler, dla którego będzie to pierwsze poważne wyzwanie w karierze.
Tego o Adamie Małyszu nie wiedzieliście. Pokazał swój nieznany talent, zmieni dyscyplinę sportu?
Thurnbichler zadecydował. Wiadomo, na kogo postawił
Do tej pory najważniejszą posadą, którą piastował Austriak było stanowisko asystenta głównego trenera austriackiej kadry. W ojczyźnie Thurnbichlera można było usłyszeć o nim wiele pochlebnych komentarzy, a 32-latek zrobił też dobre wrażenie na Adamie Małyszu, który miał decydujący głos w sprawie wyboru nowego szkoleniowca.
Austriak pracę rozpoczął z marszu i po niespełna miesiącu podjął pierwsze kluczowe decyzje. Te dotyczą składu sztabu szkoleniowego. Wiadomo, że asystentem Thurnbichlera będzie Krzysztof Miętus. Wraz z nim Austriakowi pomagać będą Marc Noelke oraz Mathias Hafele. - Z optymizmem patrzę na to, co mnie czeka. Z każdym dniem poznajemy się bardziej i wiem, że łapiemy ze sobą lepszy kontakt - zdradził Miętus w rozmowie z oficjalną stroną PZN.
Pierwsze poważne decyzje Thurnbichlera. Idą zmiany
- Jestem bardzo zadowolony z naszego obozu trenerskiego w Wiedniu i z pracy, którą tutaj wykonaliśmy. Cieszę się, że zbudowaliśmy dobry team i poczuliśmy ducha zespołu. To był naprawdę dobry czas dla naszej drużyny - przyznał natomiast sam Thurnbichler. Ważną zmianą, która będzie małą rewolucją w polskiej kadrze, jest ustanowienie dwóch baz dla skoczków. Jedna będzie w Szczyrku, druga w Zakopanem.
- Naszym celem było dokonanie takich zmian i uważamy, że taki system będzie bardziej wydajny. Istotna jest dla nas ciągła praca z zawodnikami, dlatego powstały dwa ośrodki bazowe. Do tej pory pojawiał się problem, kiedy sportowcy wracali ze zgrupowań czy konkursów do domów, dlatego na miejscu chcemy mieć trenerów bazowych, którzy będą kontynuowali pracę z zawodnikami i wtedy faktycznie możemy osiągnąć to, co mamy założone - zdradził szkoleniowiec polskiej kadry.