Klimek Murańka

i

Autor: Michał Szalast

Klimek Murańka: Gdy skakałem prawie nic nie widziałem

2012-08-25 4:00

Zdobył rozgłos, gdy w 10. urodziny pofrunął 135 m w treningowym skoku na Wielkiej Krokwi. Za kilka dni Klimek Murańka świętować będzie urodziny 18. Wejścia w dorosłość nie uczci skokiem na nartach. Musi czekać, aż poprawi się stan jego wzroku, który mógł nawet zupełnie stracić.

- Bardzo chciałbym znów zobaczyć świat z jasnej strony, bo trochę już nie pamiętam go takim - wyjawia "Super Expressowi" utalentowany skoczek z Zakopanego. - Wzrok zaczął się psuć dwa lata temu. Na oczach pojawiła się jakby mgła. Było coraz gorzej, ale miałem nadzieję, że wszystko jakoś się poprawi. Nie dopilnowałem. Okuliści w Zakopanem wysyłali mnie do kliniki w Krakowie, ale jakoś nie chciało się jechać. Treningi, obozy, szkoła...

Mimo kiepskiego widzenia w lutym tego roku zdobył wraz z kolegami srebrny medal MŚ juniorów drużynowo, a w marcu w Planicy uzyskał magiczną odległość 200 metrów.

- Wtedy widziałem lepiej niż dziś. Byłem jakby ślepy, ale wydawało mi się, że widzę normalnie - mówi Klimek Murańka.

Wiosną zdarzyła mu się seria upadków na igelitowych skoczniach. Tyle, ile przez wszystkie poprzednie lata. Klimek skakał na wyczucie. W jednym ze skoków w Austrii wykonał salto nad zeskokiem i spadł na plecy. O leczeniu przesądziło zdarzenie sprzed kilku tygodni w Wiśle.

- Na treningu przed konkursami Grand Prix nie widziałem na rozbiegu chorągiewki, którą machał do mnie trener Robert Mateja. Ruszyłem dopiero, kiedy ktoś mi podpowiedział z boku - wspomina 18-latek. - Wysłali mnie wtedy do kliniki w Krakowie. Dzięki Bogu. Pół roku później już bym nie widział. Miałem widzialność 20 procent. Podobno nawet człowiek 80-letni widzi lepiej.

Natychmiast przeprowadzono laserową operację obu rogówek. Trwała 6 godzin i zapobiegła dalszemu pogarszaniu się widzenia.

- Potrafię rozpoznać twarze z bliska, ale z daleka już nie. A żeby przeczytać tekst w gazecie, muszę zbliżyć oczy na 15 cm - opisuje obecną zdolność widzenia.

W najbliższych miesiącach czekają go jeszcze dwie operacje. Powinny przynieść poprawę, aż do odzyskania 100 procent widzenia. Na razie nie wolno mu skakać. Ma się to zmienić, gdy za 10 dni założy specjalne soczewki zamówione w Kalifornii. Czeka na nie z utęsknieniem. Na próbę miał już na oczach podobne. - To naprawdę można tak widzieć?! - zapytał wtedy zauroczony.

Zanim znów przypnie narty, odwiedza skocznię. Żeby nie zapomnieć.

- Jestem optymistą. Mam nadzieję, że lekarze przywrócą mi wzrok. Bez skakania ciężko mi na duszy - deklaruje niemal dorosły skoczek.

Co dolega Klimkowi?

Choroba Klimka Murańki to prawdopodobnie tzw. stożek rogówki. Rogówka staje się cieńsza nadmiernie uwypuklona, przybiera stożkowaty kształt. Pacjenci skarżą się na niewyraźne lub mnogie widzenie obrazu oraz nadwrażliwość na światło. - Nieleczonemu pacjentowi grozi konieczność przeszczepu rogówki. Soczewki kontaktowe pozwolą wkrótce Klimkowi na podjęcie treningu - mówi dr Piotr Voigt, który operował Murańkę.

Nasi Partnerzy polecają

Najnowsze

Materiał sponsorowany