"Super Express": - Dotarły do nas zaskakujące informacje o zawale serca pani męża. Jak do tego doszło?
Leila Lepistoe: - Hannu pojechał we wtorek do naszego letniego domu pod Lahti, który po zimie wymaga pewnych napraw. Zadzwonił do mnie i powiedział, że źle się czuje. Był tam sam, nie miał mu kto pomóc.
- Czy od razu pani wiedziała, że sytuacja jest poważna?
- Wyczytałam to z jego słów i od razu zadzwoniłam po karetkę, która zawiozła męża do szpitala w Lahti.
Przeczytaj koniecznie: Hannu Lepistoe, trener Adama Małysza, miał zawał
- Czy jest zagrożenie życia trenera?
- We wtorek jego stan był bardzo zły, teraz na szczęście znacznie się poprawił. Hannu jest przytomny, można z nim rozmawiać. Jest przy nim nasz syn Kalle, ja właśnie jadę do szpitala.
- Hannu Lepistoe jest bardzo aktywny fizycznie. Adam Małysz opowiadał, że trener biega na nartach, ćwiczy na siłowni. Skąd w takim razie zawał?
- Nie mam pojęcia. To jego pierwszy atak serca, zupełnie się tego nie spodziewaliśmy.