- Lubię i często powtarzam sobie powiedzenie, że wino jest tym lepsze, im starsze - mówi nam weteranka kadry. - Nie czuję swoich lat na karku, a trenowanie z młodszymi koleżankami mobilizuje mnie.
Pojedyncze sukcesy odnosiła w latach 2000-2007. Potem nastąpił regres. Zwłaszcza w strzelaniu.
- Po treningach z poprzednimi, ukraińskimi trenerami czułam się "zamulona". Jako starsza zawodniczka miałam już wypracowaną wytrzymałość i potrzebowałam innych ćwiczeń, krótszych i mocniejszych. Ale próba rozmowy traktowana była jak podkopywanie autorytetu trenerki. Zmienił to dopiero obecny trener, Adam Kołodziejczyk. Czuję się w tym roku mocniejsza fizycznie i psychicznie. Nawet nie da się porównać. I jestem spokojna, że to wykorzystam. A swój limit rund karnych już wybiegałam - dodaje Gwizdoń.
Od minionej zimy mówiło się, że powinna wzmocnić sztafetę narciarek 4x5 km podczas igrzysk w Soczi.
- Nikt się do mnie bezpośrednio nie zwrócił - zastrzega się biatlonistka. - Chciałabym wystartować w narciarskiej sztafecie, ale nie pcham się, bo byłoby to jak zabieranie miejsca drugiemu. Poza tym mój główny cel to biatlon.