Choć trudno w to uwierzyć, ostatnim niemieckim zwycięzcą Turnieju Czterech Skoczni był Sven Hannawalda w sezonie 2001/02. Od tego czasu nasi zachodni sąsiedzi tylko parokrotnie zbliżyli się do wywalczenia Złotego Orła, ale zajmowali najwyżej drugie miejsce. Kolejną szansą na przełamanie była trwająca edycja niemiecko-austriackiej imprezy. Ale już na półmetku wiadomo, że żaden z Niemców nie ma szans na sięgnięcie po triumf w TCS.
Eisenbichler mówi o Doleżalu. Pomógł mu podjąć decyzję
Między innymi Markus Eisenbichler prezentuje się poniżej oczekiwań. Po zawodach w Oberstdorfie Niemiec był wręcz załamany i zaczął mówić o możliwym wycofaniu się z pozostałej części turnieju. W Garmisch-Partenkirchen było już lepiej, ale daleko od oczekiwań. Mimo wszystko Eisenbichler zdecydował się kontynuować przygodę w 71. edycji TCS, co przekazał w rozmowie z portalem sport.pl. - To nie było łatwe dla mnie. Zdecydowałem jednak, że będę kontynuował przygodę z Turniejem Czterech Skoczni. Nie jestem typem faceta, który się poddaje. Pierwsza część sezonu była pasmem porażek. Dzisiaj (niedziela - przyp.red) był lepszy dzień i to mnie zmotywowało - powiedział Eisenbichler.
Okazuje się, że w podjęciu decyzji pomogli mu Michal Doleżal i Stefan Horngacher. - Rozmawialiśmy bardzo dużo ze Stefanem i Doleżalem. To było dobre, konstruktywne spotkanie. Powiedziałem, co ja myślę na ten temat, natomiast oni przedstawili mi swój plan. Trenerzy zawsze mówią: "Ok, zobacz, musisz mieć swój cel, jakiś kierunek. A mistrzostwa świata są coraz bliżej". To będzie dla mnie duże wyzwanie, by przygotować dobrą formę na mistrzostwa świata, ale chcę na nich wystartować - wyjawił reprezentant Niemiec.