Podczas pierwszego weekendu Pucharu Świata Niemcy spisali się zdecydowanie poniżej oczekiwań. W Wiśle żaden ze skoczków Horngachera nie wszedł do czołowej "10", a najlepiej wypadł Pius Paschke, który był dwunasty i piętnasty. Jego forma była akurat zaskoczeniem na plus, gdyż 32-latek do końca rywalizował o miejsce w składzie ze Stephanem Leyhe. O wiele gorzej poradzili sobie liderzy kadry - Andreas Wellinger, Karl Geiger i Markus Eisenbichler. Dwaj pierwsi zgromadzili zaledwie po 14 punktów w dwóch konkursach na skoczni im. Adama Małysza, a ten trzeci zajął 13. i 20. miejsce. Pojedyncze skoki Eisenbichlera wyglądały całkiem dobrze, ale brakowało mu stabilizacji. Okazuje się, że już sam fakt, iż mistrz świata z Seefeld dalej skacze w PŚ jest pewnym powodem do zadowolenia dla Horngachera i niemieckich kibiców. Kilka miesięcy temu walczył bowiem z wypaleniem.
Markus Eisenbichler zmagał się z problemami. Pupilek Horngachera potrzebował pomocy
Problemy z motywacją pojawiły się u 31-latka pod koniec olimpijskiego sezonu, który nie był w jego wykonaniu zły. W klasyfikacji generalnej PŚ zajął on szóste miejsce, a z igrzysk olimpijskich w Pekinie przywiózł brązowy medal w konkursie drużynowym. Sześciokrotnie stał na pucharowym podium, był piąty w Turnieju Czterech Skoczni i do końca walczył o podium tej imprezy, jednak liczył na więcej - zwłaszcza po świetnym sezonie 2020/21, w którym był głównym rywalem dominującego Halvora Egnera Graneruda. To sprawiło, że zaczął tracić radość ze skakania i postanowił skorzystać z pomocy specjalisty.
- Pod koniec zimy zauważyłem, że pasja, która jest we mnie, zaczyna się wypalać - przyznał Eisenbichler w rozmowie ze Sport1.de, cytowany przez Skijumping.pl. - Zacząłem myśleć nad tym, co może być przyczyną, bo nadal chciałem robić to, co robię, ale brakowało mi kopa. W końcu zdecydowałem się skorzystać z pomocy z zewnątrz. Nie wstydzę się tego, nie chcę wpaść w fazę depresyjną. Było kilka kwestii o charakterze prywatnym i sportowym, które wymagały przepracowania - dodał. Jak sam twierdzi, teraz jest bardziej stonowany na skoczni, choć wśród kibiców słynie z emocjonalnych reakcji. Mimo to, nie przełożyło się to na dobre wyniki w Wiśle, a Niemcy po pierwszym weekendzie Pucharu Świata zajmują dopiero 5. miejsce w klasyfikacji Pucharu Narodów z zaledwie 129 punktami (przy 351 Norwegii, 340 Polski i 333 Austrii).