Najgorętsze wspomnienie dla polskich kibiców stanowi zwycięstwo Adama Małysza w Innsbrucku 4 stycznia 2001 roku. Pełne symboliki: pierwszy wielki sukces polskiego sportu w trzecim tysiącleciu, pierwszy w historii konkurs TCS wygrany przez Polaka i krok ku pierwszemu w historii polskiemu zwycięstwu w noworocznym turnieju. Dzień wcześniej Małysz ustanowił rekord skoczni (ówczesny profil wynosił K108) lotem na 120,5 metra. A w konkursie znokautował rywali przewagą ponad 40 punktów i wyszedł na prowadzenie, przed Noriakim Kasaia.
Rekord odległości przetrwał na stałe, bo w marcu 2001 r. obiekt został wysadzony w powietrze, przebudowany i powiększony.
A „Orzeł z Wisły” na nowym obiekcie lądował na drugiej pozycji w latach 2002, 2005 i 2011.
Cztery razy na podium „Górskiej Wyspy” wleciał Kamil Stoch (34 l.). W roku 2018 miał powtórzyć wyczyn Svena Hannawalda: komplet zwycięstw w Turnieju Czterech Skoczni. W ubiegłym roku wyszedł na prowadzenie w klasyfikacji turnieju i utrzymał je do końca. W tym roku nie zdobył niczego.
Dawid Kubacki (32 l.) raz znalazł się na podium Innsbrucku - przed dwoma laty. Pomimo nieudanego skoku w finałowej kolejce utrzymał prowadzenie w TCS nie oddając go do końca turnieju.
Z grona polskich mistrzów świata podium w Innsbrucku wymykało się dotąd tylko Piotrowi Żyle. Ale ten pierwszy raz raczej nie zdarzy się w roku 2022.