Przez dwie ostatnie dekady zaledwie raz zdarzyło się, by zawodnik prowadzący po trzech konkursach Turnieju Czterech Skoczni nie wygrał imprezy. Dlatego pozycja Stocha przed środową rywalizacją w Bischofshofen wydaje się tak mocna i stabilna. Tym bardziej że jedynym, który zaprzeczył regule był... sam Kamil w 2017 roku. Wówczas Stoch wygrał TCS, mimo że przed ostatnimi zawodami na prowadzeniu pozostawał Norweg Tande. Miał jednak tylko 1,7 pkt przewagi i ten dystans nasz mistrz odrobił łatwo, bo lider kompletnie zawalił występ na czwartej skoczni. Nawet w roku 2006 i niesamowitym turnieju, który wygrali ex aequo Ahonen i Janda, po trzech etapach to właśnie oni obaj byli na dwóch czołowych miejscach klasyfikacji generalnej. Jest to więc swoista zasada tej imprezy, którą niezwykle ciężko złamać.
Horngacher określił Stocha jako BEZLITOSNEGO i uderzył w Graneruda
Stoch ma niespełna 15 pkt przewagi nad Dawidem Kubackim i nieco ponad 20 nad Norwegiem Halvorem Granerudem. Karl Geiger traci do skoczka z Zębu jeszcze więcej, bo ponad 24 pkt. „Wiele musiałoby się wydarzyć, by udało się dogonić Kamila...” – nie ukrywał Geiger w niemieckich mediach, wyraźnie godząc się z sytuacją w klasyfikacji TCS, która w zasadzie jest rozstrzygnięta.
Polscy kibice ZAATAKOWALI Halvora Graneruda. „Pomyje, przekroczono granicę”
Z kolei Stoch, znany z odcinania się od oczekiwań i statystyk przytaczanych przez media, z rezerwą patrzy na wypracowaną przewagę i nie obarcza się presją. – Nie uważam, by turniej był już rozstrzygnięty. Skupiam się na sobie i swoich skokach – zadeklarował trzykrotny mistrz olimpijski i – sporo na to wskazuje – niebawem także trzykrotny triumfator TCS.