W Willingen wiatr od rana dawał się we znaki, a organizatorzy musieli zmienić harmonogram. Poranne skoki kobiet zostały przełożone na wieczór, a od 14:00 na skoczni pojawili się skoczkowie. Nie bez kłopotów, ale udało się rozegrać obydwie serie treningowe i kwalifikacje, które padły łupem Ryoyu Kobayashiego i Johanna Andre Forfanga. Norweg wyrównał też rekord skoczni należący do Klemensa Murańki (153 m)! Do najważniejszej piątkowej serii miało przystąpić pięciu Polaków, ale już kilka godzin przed początkiem kwalifikacji Polski Związek Narciarski poinformował o absencji chorego Pawła Wąska. Pod jego nieobecność awans do konkursu w komplecie wywalczyli 16. Aleksander Zniszczoł, 34. Dawid Kubacki, 37. Piotr Żyła i 49. Kamil Stoch, choć ten ostatni drżał po skoku na 112 m. Szczęśliwie udało mu się zakwalifikować z przedostatniej pozycji, a szczególnie niepokojąca była prędkość najazdowa Stocha - 85,5 km/h, podczas gdy większość zawodników uzyskiwała ok. 87 km/h. To tak, jakby startował z kilku belek niżej. Na szczęście otrzyma szansę poprawy w sobotnim konkursie, w którym Niemcy postarają się uniknąć wpadki, jaką zaliczyli w trakcie kwalifikacji.
Potworna wpadka Niemców w Willingen. Mistrzowska reakcja w Eurosporcie
Wiatr był jednym z głównych aktorów kwalifikacji, co boleśnie odczuł m.in. wracający do PŚ i mający za sobą dwa udane treningi Robert Johansson. Norweg zajął odległe 57. miejsce po fatalnym skoku na 98 m w trudnych warunkach, co trudno było zrozumieć. Ale po chwili konsternacja zrobiła się jeszcze większa, a wszystko za sprawą niemieckich realizatorów transmisji. Przed skokiem trzynastego na liście startowej Naokiego Nakamury zupełnie stracili oni kontrolę nad transmisją. Przez to widzowie nie mogli zobaczyć skoku Japończyka, a także Witalija Kaliniczenki i Kevina Bicknera. Przedłużające się problemy zaczęli tłumaczyć komentatorzy Eurosportu.
- Państwo mają taki sam obraz jak my. To nie jest wina Eurosportu, bo to nie my produkujemy sygnał. Sygnał produkowany jest przez niemiecką stację telewizyjną, więc prawdopodobnie tam jakiś problem wystąpił. Przepraszamy oczywiście, ale niestety nic na to nie możemy poradzić - powiedział Marek Rudziński, czym wywołał współprowadzącego Igora Błachuta. - Za Niemców mamy przepraszać? No bez przesady - skomentował żartobliwie, a w tym momencie transmisja wróciła do normalności i pokazała na belce Niemca, Feliksa Hoffmanna.
- O proszę! Od razu, od razu. Wystarczyło nadepnąć na odcisk... - zareagował szybko Błachut. - Zwróciliśmy uwagę i od razu jest lepiej - wtórował mu Rudziński. Niemcy mogą pocieszać się, że problemy miały miejsce na początku listy startowej, a nie później. Z pewnością zrobią wszystko, by nie powtórzyło się to w sobotnim konkursie. Ten z udziałem czterech Polaków rozpocznie się o godzinie 16:00.