Noriaki Kasai wystąpi w inauguracji Pucharu Świata 2018/19 w Wiśle. Selekcjoner Japończyków wybrał weterana, mimo że ostatnio zawiódł w mistrzostwach kraju. Na dużym obiekcie 46-latek zajął 18. miejsce, a na średnim uplasował się na 26. lokacie. Sam zainteresowany znalazł klucz do poprawy swoich skoków. W rozmowie z portalem sanspo.com podkreślił, że sporo problemów ma ze znalezieniem optymalnej pozycji dojazdowej. Po ostatnich niepowodzeniach pojawiły się głosy, że być może nadszedł czas, by Kasai zakończył karierę. On sam jednak o tym nie myśli i czeka na swój trzydziesty sezon w Pucharze Świata. Wciąż chce spełniać swoje sportowe marzenia, co bierze się z... trudnego dzieciństwa.
Opowiedział o tym dziennikarzom portalu number.bunshun.jp. - Jako mały chłopiec byłem bardzo biedny. Nie miałem kieszonkowego i żadnych zabawek. Miałem za to dużo cierpliwości. Nauczyłem się tego od matki. Ona także była silną osobą - podkreślił 46-letni skoczek. Zahartowany w trudnych warunkach Noriaki Kasai wciąż jest głodny olimpijskich sukcesów. - Do Pekinu pozostało już mniej niż cztery lata, dlatego tym bardziej nie mogę się doczekać. W tym czasie dużo może się jeszcze zmienić. Być może ktoś wymyśli nową technikę latania - powiedział.
Jako stary wyga skoków narciarskich nie przeżywa już igrzysk tak samo jak dawniej. - Jeszcze w 2010 roku w Vancouver byłem pod wrażeniem "olimpijskiej sceny". Zdecydowanie inaczej wyglądało to cztery lata później w Soczi. Zacząłem walczyć z tym uczuciem. Pomyślałem, że to igrzyska olimpijskie powinny pasować do mnie, a nie ja do nich - stwierdził zawodnik. Jeśli Noriaki Kasai wystartuje na imprezie w Pekinie, to zaliczy swoje dziewiąte igrzyska.