Wszystko zaczęło się od wpisu na oficjalnym profilu Kowalczyk na Facebooku, gdzie pojawiło się zdjęcie z artykułem norweskiej gazety o sobotnim biegu na 10 km, w którym Kowalczyk nie dała szans rywalkom. Nad zdjęciem Marit Bjoergen był tytuł: "Bjoergen i Johaug dostały klapsa". Administrator strony polskiej biegaczki dodał taki opis:
"Dziś uczymy się norweskiego: 'Maktdemonstrasjon av Kowalczyk' - Pokaz siły Kowalczyk. 'Kowalczyk knuste de norske' - Kowalczyk miażdży Norweżki. 'Bjorgen og Johaug fikk bank' - Bjoergen i Johaug dostały klapsa. Miło rano zajrzeć do norweskich gazet. Choć pewnie za tydzień będzie odwrotnie...".
Przeczytaj koniecznie: Apoloniusz Tajner: W Soczi mamy ogromne szansę medalowe
Pod wpisem pojawiło się mnóstwo negatywnych komentarzy norweskich kibiców. Polka postanowiła napisać do nich list otwarty tłumacząc całe zamieszanie i złą interpretację słów.
List otwarty Justyny Kowalczyk
"Drodzy norwescy kibice biegów! Zaskoczyło mnie, jak wielu z was obraził mój wczorajszy wpis. Były w nim przecież tylko tytuły z waszych gazet i stron internetowych. To nie jest brak szacunku wobec Marit i Therese. Musiałabym być szalona. To wielkie zawodniczki i nadal olimpijskie faworytki numer jeden i dwa. Ośmieliłam się zacytować norweskie tytuły, bo nieczęsto mi się zdarza "knuste" wasze dziewczyny. Zwykle to ja jestem "knusted".
Na końcu wpisu dodałam, że za tydzień (czyli w Davos) gazetowe tytuły się odwrócą. Łyżwa... Ale tego już wasze media nie przetłumaczyły, tylko doniosły o mojej "arogancji".
Nie bądźcie tacy przewrażliwieni. Sport to nie są tylko wyniki i robienie sobie nawzajem "knusing". Miłego dnia!" - napisała Justyna. I podpisała się "Diesel Doris". Przywołując kpiarski przydomek, który dla niej rok temu podczas Tour de Ski wymyślił na swoim blogu Petter Northug.