Za nami najważniejsza impreza sezonu – Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Klasycznym 2021. Polacy zdobyli w Oberstdorfie dwa medale – Piotr Żyła sięgnął po złoto, natomiast w konkursie drużynowym nasi zawodnicy zdobyli brąz. Podczas zawodów nie brakowało kontrowersji, choćby tych związanych z przegraną walką Piotra Żyły o medal na dużej skoczni. Po zawodach skoczkowie mogą jednak cieszyć się ze swoich osiągnięć i rozpocząć przygotowania do kolejnych startów w Pucharze Świata. Problem w tym, że pierwszy z nich odbędzie się dopiero 25 marca.
Wyszło na jaw, gdzie przez prawie całe życie pracowała mama Adama Małysza. Ewa Małysz nie miała lekko, ale HARÓWKA!
Wszystko dlatego, że norweski turniej Raw Air, który miał rozpocząć się 13 marca, został odwołany. O tym, że może być problem z przeprowadzeniem tych zawodów wiadomo było już wcześniej, jednak FIS nie zdołał znaleźć zastępstwa, tak jak udało się zastąpić odwołane zawody w Chinach kolejnymi zawodami w Zakopanem. Ekspert TVP Sport Rafał Kot uważa, że tak długa przerwa między konkursami wynika z opieszałości Międzynarodowej Federacji Narciarskiej.
- Od początku sezonu FIS jest lekko pogubiony. Wszyscy znaleźliśmy się jednak w tej sytuacji po raz pierwszy. Przepisy różnią się w zależności od kraju i niektóre rzeczy w części państw były dozwolone, a niektóre zabronione. To się zmieniało – powiedział Rafał Kot w rozmowie z portalem WP SportoweFakty. Zauważył on, że gdyby narciarska centrala wcześniej zgłosiła się choćby do polskich działaczy, turniej Raw Air dałoby się zastąpić. Pojawiły się nawet głosy o stworzeniu minicyklu w Wiśle, Szczyrku oraz Zakopanem.
To wydarzyło się na początku małżeństwa Kamila Stocha i Ewy Bilan-Stoch. Ogłosili radosną nowinę i posypały się gratulacje
- Realna opcja byłaby wtedy, jeżeli ta decyzja zostałaby podjęta przez FIS od razu, czyli na jesieni. Już od tego czasu wiedzieliśmy, że mogą być problemy z Raw Air. Najpierw pojawiły się kłopoty z budżetem jeszcze przecież przed restrykcjami związanymi z pandemią. Gdyby decyzje podjęto wcześniej, to mielibyśmy kilka miesięcy na przygotowania – wyjaśnił Rafał Kot, który jest członkiem komitetu organizacyjnego zawodów w Zakopanem.
Niestety okazuje się, że najbardziej poszkodowani w całej sprawie mogą zostać sami zawodnicy. Dla skoczków tak długa przerwa w rytmie konkursowym może poważnie odbić się na ich formie fizycznej oraz mentalnej. - Brak weekendowego startu może skutkować różnymi reakcjami psychicznymi. Niektórym może być się ciężko pozbierać na ten mały maraton na skoczni do lotów narciarskich – tłumaczy Rafał Kot w rozmowie w WP Sportowe Fakty.
Na Dawida Kubackiego wylali falę hejtu, a jego żona pokazała, jaka atmosfera panuje w ich domu. Marta Kubacka nic nie ukryła
To wszystko sprawia, że najbliższe zawody Pucharu Kontynentalnego w Zakopanem będą niezwykle oblegane przez zawodników, którzy na co dzień startują tylko w Pucharze Świata. - Sobotni Puchar Kontynentalny w Zakopanem będzie prawdopodobnie lepiej obstawiony niż niejeden Puchar Świata. Już mamy prawie 100 zgłoszeń. Zawodnicy nie mogą wypaść z rytmu. Odbywają się przecież treningi poprawiające siłę, skoczność, dynamikę. Nie zostanie jednak zachowany cykl startowy. Ciężko powiedzieć czy zawodnicy utrzymają formę, niektórzy mogą odzyskać świeżość. To będzie się różnić w zależności od skoczka. Wszystko zależy od sztabów szkoleniowych, jak zaplanują przerwę – wyjaśnia Rafał Kot.