- Nie zaskoczyła mnie ta wygrana, bo na treningach jeżdżę w towarzystwie najgroźniejszych rywalek równie szybko jak one - mówi w rozmowie z „Super Expressem” deskarka z Nowego Targu. - Ale w dotychczasowych startach popełniałam zbyt wiele błędów w kwalifikacjach, zajmowałam odległe lokaty i w fazie pucharowej zawodów jeździłam po gorszym torze. Tym razem udało mi się opanować błędy. Widocznie musiał upłynąć czas, żebym „wjeździła się” w trasy po kontuzji przed sezonem.
Kontuzja czyli naderwanie mięśnia łydki przytrafiła się we wrześniu i aż do końca listopada nie pozwoliła jej na trening w pełnym zakresie.
- Z początku mnie to zdenerwowało. Musiałam dochodzić do formy za startu na start. Ale udało się - cieszy się najlepsza polska snowboardzistka. - Teraz wzięłam na krótko rozbrat z deską. Przypnę ją dopiero w Chinach. Wcześniej mam tylko treningi w siłowni.
Jako dziecko z Podhala miała wpisane w życiorys szusowanie po stokach. Jednakże sprzęt wybrała sobie sama.
- Na nartach zjeżdżałam już mając dwa lata, ale średnio za nimi przepadałam - przyznaje. - Jako siedmiolatka podczas wypadu z rodzicami na narty do Austrii zobaczyła dziewczynę na desce. Poprosiłam, by mi ją wypożyczyć. Rodzice uczynili tak z nadzieją, że się powywracam, poobijam i przejdzie mi. A ja po jeździe oświadczyłam, że nie wracam na narty i nie ma innej opcji. Dzisiaj oba te sprzęty traktuję na równi. Oba dają przyjemność szybkiej jazdy.
Jej specjalność podlega w naszym kraju Polskiemu Związkowi Narciarskiemu. Macierzysty związek został rozwiązany osiem lat temu w sytuacji konfliktu w środowisku i niedostatków w finansowania z budżetu państwa.
- Jeździmy z kadrą na zgrupowania i zawody tam, gdzie potrzebujemy - przyznaje Ola. - Tyle że w porównaniu ze skoczkami mamy mniejszy sztab szkoleniowy: trzy osoby. Trener Oskar Bom pełni jednocześnie rolę serwismena. W Simonhöhe uwijał się na stoku, żeby przygotować deskę mnie i Michałowi Nowaczykowi (śmiech). Ale robił to znakomicie.
14/01/2022 KH/PAP Sensacyjny sukces polskiego snowboardu tuż przed Igrzyskami! Aleksandra Król wygrała w Pucharze Świata
Sukces w Austrii dał Aleksandrze Król najwyższą jednorazowa nagrodę w karierze: 11.250 franków szwajcarskich (ok. 48.700 zł) brutto. Triumfatorka PŚ nie otrzymuje stypendium kadrowego, które przysługuje jedynie za miejsca 1-8 w igrzyskach lub MŚ.
- Mam jednak dwa stypendia: z funduszu solidarności olimpijskiej MKOl oraz od fundacji Pho3nix. No i od niedawna jestem zawodowym żołnierzem - wyjawia szeregowa Wojska Polskiego.
Pierwsze zwycięstwo przyszło dopiero w czternastym sezonie jej startów w Pucharze Świata.
- Kiedyś starty bardzo mnie stresowały, bywałam sztywna jak kołek na stoku - nie kryje. - Już wiele lat temu uznałam, że trzeba pracować z psychologiem. I czynię tak od dawna. A sama także ukończyłam studia z psychologii sportu. I nie przeraża mnie, że na igrzyska polecę jako kandydatka do podium. Przed presją zamykam się w swojej „bańce”. I nie jadę do Pekinu na wycieczkę. Jedenaste miejsce już miałam [w Pjongczangu 2018 – red.]. Chcę tam walczyć o medal.