„Super Express”: - Kamil jest zwycięzcą czy przegranym?
Bronisław Stoch (65 l.): - Można tylko pochylić głowę przed tym, co osiągnął i gorąco mu pogratulować. Wydobył się z kryzysu formy, z kontuzji czyli przeszedł z niebytu do maksymalnej dyspozycji sportowej. Cała nasza rodzina jest pełna podziwu. Kamil to sportowy fenomen. A ja sam tyle już przeżyłem w związku z jego startami, że nie wiem, czy dożyję siedemdziesiątki (śmiech)
- Wygląda na to, że Kamilowi bardzo się przysłużyła wymuszona przerwa w treningach…
- Na pewno potrzebował wypocząć i wyciszyć się od źródeł stresu. Ale w tym, że wrócił na najwyższy poziom, jest zasługa i sztabu trenerskiego i najbliższych.
- Dziwi pana tak emocjonalna jego reakcja na miejsce poza podium?
- Nie, przecież był bardzo bliziutko. Wystarczyłoby trochę wiaterku pod narty w pierwszym skoku i dobrego trafienia w próg w drugim. Jeśli sprawy układają się o włos od celu, to musi to wywołać taką reakcję. A poza tym mistrz olimpijski i mistrz świata miał prawo oczekiwać, że przy odrobinie szczęścia osiągnie sukces w najważniejszych zawodach sezonu.
- Zareagował mocnym przygnębieniem i łzami po zajęciu czwartego miejsca…
- A czy jemu tak nie wolno? Przecież mamy demokrację (śmiech). Cóż, w naszym dorobku olimpijskim jest jeden medal. Kraj oczekuje na drugi. To powszechne pragnienie skupiło się na Kamilu. A nie sposób się uwolnić w pełni od społecznego oczekiwania. Chłopak musiał odczuć, że to niespełnienie spada na jego grzbiet.
- A czy łzy mogą mieć oczyszczające właściwości?
- Łzy zawsze niosą pewien rodzaj oczyszczenia, katharsis. To nie była zresztą rozpacz, tylko wylany smutek z powodu, że się nie udało. Płacz ujmy nie przynosi, a może przynieść ulgę. Taka forma oczyszczenia potrzebna jest każdemu. Nie wstydźmy się tego.
- Czy pana syn odczuwa jeszcze ból w skręconym przed miesiącem stawie skokowym?
- Tak, na pewno. Nie na tyle, żeby mu przeszkadzał czy ograniczał ruchomość stopy, ale jednak. Przypomnę, że po operacji w grudniu 2014 roku dłużej dochodził do pełnej formy.
- Jak skutek w konkursie drużynowym wywrzeć mogą emocje przeżyte w sobotę?
- Nie powinno mu to przeszkodzić. Już to odreagował. A zmobilizowany jest zawsze. I kocha skakać na nartach. Więc jeśli wiatry mu nie przeszkodzą, to powinien skakać dobrze. Czy może być medal dla Polski? A czemu nie? Skoki są nieprzewidywalne.