– To był zdecydowanie błąd Piotra, który do końca ciągnął skok, przez co przy przy lądowaniu uderzył jedną nartą o drugą, a potem już tylko się ratował. Nawet mówił, że nie pamięta tego skoku – przyznał później dyrektor sportowy PZN Adam Małysz, który po południu informował ponadto, że dla świętego spokoju Żyłę przebadano odpowiednim sprzętem diagnostycznym. Robi się to zawsze, jeśli zachodzi obawa uszkodzenia mózgu.
Według informacji portalu skaczemy.pl, badania Żyły tomografem w szpitalu w Bielsku nie wykazały żadnych skutków ubocznych i ze zdrowiem Piotra wszystko jest OK.