„Super Express”: - Czy skoki są teraz najważniejszą treścią w pana życiu?
- Nie stawiam ich w jakiejś kolejności. Na pewno są bardzo ważne. To moja praca, którą bardzo lubię. Sprawia mi ona ogromną przyjemność, z przyjemnością przychodzę na treningi. Ale sporo pracy mam w każdej dziedzinie życia. Także nad sobą.
- Widać wyraźnie, że nie jest pan już takim wesołkiem i kawalarzem jak przez lata…
- Trudno powiedzieć dlaczego. Ale więcej wykonuję pracy nad sobą niż kiedyś. A dużo jest do zrobienia w każdym elemencie, szczególnie w mentalności. A skoro więcej pracuję, to nie mam tyle czasu na uśmiechanie się (śmiech).
- Jak wyglądają indywidualne kontrakty sponsorskie?
- Nie zmieniły się. Przedłużylismy umowę z moim głównym partnerem, Grupą Azoty. Mam jeszcze na rok umowę z producentem nart oraz użyczony samochód.
- Czy skakanie latem na igelicie jest równie przyjemne co zima na śniegu?
- Nie ma większej różnicy, gdy skok jest dobry. Jedyny minus, że latem nie ma konkursów na „mamucie”. Ale może kiedyś będą...
- Jak zatem wyglądają pierwsze skoki tej wiosny?
- Na razie oddałem ich kilkanaście, więc nie ma o czym mówić. Rok temu miałem bardzo dużo pracy do wykonania. Ale i teraz mam dużo. Myślę tylko o tym, co przede mną. Chcę być jak najlepiej przygotowany i walczyć o cele, które mam przed sobą. Wyznaczyłem sobie cel główny na przyszły sezon, ale go nie zdradzę. Cierpliwie na to pracuję.
- A czy wystąpiłby pan w Tańcu z Gwiazdami?
- W tym momencie nie.