Od kilku miesięcy kibice nie mogą powstrzymać napadów śmiechu i niekłamanej radości, gdy słuchają wypowiedzi cieszynianina. Jest w nich tak autentyczny i bezpretensjonalny, że zdobył tysiące nowych fanów.
No bo czyż można nie uwielbiać zawodnika, który na uwagę reportera: "Rewelacyjny skok, brawo!", odpowiada: - Dla mnie to też zagadka...
Medialna popularność Żyły zaczęła się od rekordowego skoku na mamuciej skoczni w Vikersundzie
w 2012 r. Kiedy doleciał na niesamowite 232,5 m, skomentował: - Wyleciałem z progu i myślę: "o kurde, nic z tego nie będzie", bo coś mnie jakby za d... złapało. Ale leciałem, leciałem, leciałem i widzę ostatnią czerwoną linię. Jeszcze mnie rzuciło, to wylądowałem, i to telemarkiem - tak opisał wrażenia z najdłuższego lotu w historii polskich skoków.
Piotr Żyła rzecze:
Pierwszy skok nie był taki zły, ale nie chciało coś lecieć. Jak to się mówi: skały nie zjesz, ale za to piwo wypijesz"
Niby wszystko fajnie, a tu nagle... nie ma metrów. Nie leci. Noga nie daje tak jak ma i tyle"
W tym drugim skoku wyleciałem z progu, myślę: "ojej", a tu nagle poleciało, dość dobre metry"
Sam nie wiem, co się stało. Ruszyłem z belki, dupka na buty, garbik z progu, fajeczka, no i poleciało"
Te skoki nawet niezłe, trzeba było tylko trafić na ciąga. No i z wagą są duże rezerwy, bo się pojadło ostatnio w domu trochę i popuściło po Planicy"
Miałem dzisiaj słaby dzień, nie spałem całą noc, mój mózg nie kontaktuje, nawet nie wiem, co teraz mówię"