W kwalifikacjach Stoch osiągnął na progu prędkość 85,8 km/h. Specjalne urządzenie umieszczone na narcie tuż za butem zmierzyło, że odbił się o 61 cm za późno. Co w praktyce oznacza spóźnienie skoku w tych warunkach o 61 cm?
Ponieważ prędkość Polaka wyniosła ok. 24 m/s, zatem 61 cm pokonuje w ciągu 0,025 s, czyli dwudziestu pięciu tysięcznych sekundy! O tyle spóźnił reakcję. To mniej niż mrugnięcie okiem. Idealne trafienie w próg wydaje się więc zadaniem z gatunku mission impossible. Stoch jednak radzi sobie nawet w skokach, w których spóźnia nieco odbicie, a to znamionuje wysoką formę. I daje możliwość poprawy, a to już słaba wiadomość dla rywali...
- Moje skoki wcale nie są najlepsze. Wiem, że w dalszym ciągu jest co poprawiać - mówił Kamil dziennikarzom po kwalifikacjach. - W czym problem? Przede wszystkim chodzi o wyczucie czasu odbicia na progu. Są też inne elementy do lekkiej poprawki, na przykład pozycja najazdowa.