Zawody na mamucie w Bad Mitterndorf zawsze rozgrywane są nieco wcześniej niż ma to miejsce na innych obiektach. Powód tego jest bardzo łatwy. Obiekt w Austrii nie posiada sztucznego oświetlenia i rywalizacja musi rozegrać się przed zachodem słońca. I w wielu przypadkach nie mówi się o tym głośno, ale w sobotnie popołudnie brak oświetlenia ponownie był jednym z głównych problemów. Mocno wiejący wiatr nie pozwolił na rozpoczęcie zawodów do godzinie 14:00 i pierwszy skoczek z belki ruszył dopiero o godzinie 16:00.
Absurdy w skokach. Pojawiły się ostre zarzuty
Już wówczas było wiadomo, że rozegrana zostanie tylko jedna z dwóch zaplanowanych serii, bo w innym wypadku zawodnicy skakali by po zmroku. I właśnie tylko brak oświetlenia stał na przeszkodzie, aby rywalizacja o medal mistrzostw w lotach odbyły się na pełnym dystansie. To z kolei wywołało sporą dyskusję, że nie wszyscy w Pucharze Świata traktowani są równo i choćby Polacy spotykają się z długą listą wymogów co do przygotowania skoczni, a w przypadku innych krajów te wymagania są mniejsze.
Niespodziewany gość na lotach Żyły i Kubackiego. Przejął kamerę PZN i wszystko było jasne
Zwraca na to uwagę Rafał Kot, wiceprezes TZN. - Nie od dziś wiadomo, że w FIS-ie są równi i równiejsi. Niektóre nacje mogą więcej. Polska to niejedyny kraj, który na tym cierpi. Nazywajmy rzeczy po imieniu. Gdyby tego typu obiekt do lotów znajdował się w naszym kraju, bez sztucznego oświetlenia nie otrzymałby licencji - ocenił w rozmowie z portalem WP SportoweFakty.
- Możemy wprost mówić o skandalu i absurdzie. Niestety nie jestem zdziwiony, bo widzę, co się dzieje od wielu lat. Poziom organizacji zawodów w Polsce jest na najwyższym poziomie. Dbamy o najmniejsze detale, począwszy od cateringu i najczęściej przewyższamy konkurencję. W innych krajach, należących do tak zwanej elity, nierzadko obiekty mają swoje mankamenty, a i tak otrzymują prawo do organizacji konkursów Pucharu Świata. Brakuje im oświetlenia, czy torów lodowych. U nas to by nie przeszło - zauważa Kot