PolSKI Turniej będzie inny niż wszystkie, bo jego zwycięzcą będzie... drużyna. Polacy stawiają na rywalizację zespołową, inaczej niż znane kibicom cykle: Turniej Czterech Skoczni, Raw Air, Willingen Five czy Planica 7. By pierwszy w historii PolSKI Turniej zakończyć sukcesem, reprezentacja musi mieć każdego dnia rywalizacji co najmniej dwóch zawodników w formie. Do klasyfikacji generalnej cyklu będą "zliczane" wyniki dwóch najlepszych reprezentantów każdego kraju we wszystkich kwalifikacjach i konkursach w Wiśle, Szczyrku i Zakopanem. A nie będą to konkursy wyłącznie indywidualne, bowiem w Wiśle zaplanowano rywalizację duetów, w Zakopanem tradycyjnie, obok konkursu indywidualnego, odbędzie się "drużynówka".
ZOBACZ: Żyła wrócił do gry przez jedną rzecz, u Stocha martwi jedno. Ekspert był zaskoczony
Nikt nie wyobraża sobie, by PolSKI Turniej zaliczył falstart już w Wiśle. Od dawna trwają prace nad przygotowaniem obiektu im. Adama Małysza. W poprzednim sezonie to właśnie na Śląsku rozpoczął się sezon Pucharu Świata. Już 3 listopada odbyły się kwalifikacje do konkursu indywidualnego. Dodajmy – na igelicie. Teraz w końcu organizatorzy zawodów w Wiśle dostali styczniowy termin, to miało być zbawienne, ale pogoda dalej sprawia psikusy. – Jak się poprawią warunki, czyli przyjdą mróz i opady śniegu, to nie będzie problemu. Teraz brakuje nam jeszcze 15 proc. Trzeba zaśnieżyć podpróg, przeciwstok mamy gotowy, tory również. Czekamy na poprawę pogody, bo ten śnieg który wozimy, a spod Baraniej Góry przyjechało już 87 aut ze śniegiem, to śnieg opadowy. Mniejszej wartości niż produkowany armatami. Te mamy porozstawiane, czekamy na noc z soboty na niedzielę, bo ma być już -4 a nawet -6 stopni Celsjusza. Przykryjemy to warstwą sztucznego śniegu i będzie to fajnie wyglądać – mówi Andrzej Wąsowicz, organizator zawodów w Wiśle.
Wąsowicz pomagał przy organizacji LGP w Szczyrku, ale teraz skupia się jedynie na Wiśle. W Szczyrku jest teraz podobny problem, ale na szczęście jest też tam wielu pracowników COS, którzy znają się na rzeczy. Dla Szczyrku to będzie debiut w PŚ, Wisła zawody najwyższej rangi organizuje już 11 lat. Koło środy skocznia ma być przygotowana. Jest obawa, że gdyby Wisła "nie dowiozła" w tym sezonie zawodów, to mogłaby wypaść z kalendarza Pucharu Świata na jakiś czas. – Chcemy ten turniej godnie przeprowadzić. Mamy zgłoszenia z 18 krajów, nikt po Turnieju Czterech Skoczni nie odpuszcza. Trzeba już zgłaszać listy imienne, nie widzę braków. Dostawaliśmy pytania, czy można potrenować, na razie mam obawy o to. Będziemy walczyć do ostatniego dnia. – Liczyłem, że wreszcie w styczniu będzie dobrze z pogodą. Z reguły była tu już zima, a teraz jest pięć stopni na plusie. Nie możemy już czekać, by tego śniegu nie rozprowadzać. Musimy zaryzykować, by zrobić podłoże i liczę na dwie dobre noce. Mrozy wartości dwucyfrowej, tak zapowiadają. Wtedy mamy sprzęt. Cały czas chodzi agregat, który robi śnieg. W dobę powinien zrobić sto kubików. A z Baraniej Góry śnieg wozimy dalej... – zakończył Wąsowicz.
W Wiśle odbędą się konkursy: duetów w sobotę (13 stycznia) i indywidualny (14 stycznia) w niedzielę. W piątek kwalifikacje.