„Super Express”: - Czy można było sobie wyobrazić, że Piotr Żyła zostanie mistrzem świata?
A. Tajner: - Jego zwycięstwo to niewątpliwe zaskoczenie. Bo patrząc na jego obecny poziom sportowy , można było założyć, że kiedyś zwycięży, tak jak wcześniej wskakiwał na podium w Pucharze Świata. Z kolei patrząc na rywali jego szanse nie wydawały się takie duże. Być może dzień wcześniej albo dzień później nie powiodłoby mu się aż tak. Ale Piotr miał swój dzień. Od rana roznosiła go energia. I wszystko mu wychodziło, od gry na gitarze po skoki. Był najlepszy. Świetne rozwinięcie odbicia z rotacją „nakręconą”nad narty i samo trafienie w próg, po którym w locie zagrało wszystko, od początku do końca.
- Liczyłby pan na stabilizację jego mistrzowskiej formy?
- Chyba pozostanie nieobliczalnym. Na dużej skoczni w Oberstdorfie będzie w stawce kandydatów do wygranej, ale zaplanować się tego nie da. Cieszę się, że mamy piątego w historii mistrza świata w skokach.
- Jakie szanse mają Piotr i inni nasi reprezentanci w piątkowej rywalizacji?
- Najpierw powiem, że mając w szeregach mistrza świata mamy lepszą pozycję wyjściową od rywali. Ta skocznia daje większą szansę Kamilowi Stochowi. Dla Dawida Kubackiego szansa jest taka sama jak na mniejszej. A dla Piotra już nie tak, bo na mniejszym obiekcie łatwiej wszystko poskładać. Chyba żeby znowu rano się obudził i poczuł, że wszystko jest możliwe (śmiech).
- Czy nie dzieje się coś niepokojącego z Kamilem Stochem?
- Nie martwię się o niego. Według mnie nie dzieje się nic złego. Sobota nie była jego dniem, nie wyszedł mu pierwszy skok. Ale jest w bardzo wysokiej formie. Ma bardzo dużą moc odbicia. Może tylko brakuje mu pewnej swobody w odejściu w powietrze za progiem. Przyda mu się kilka dni przerwy dla podbudowania mentalnego.
- Postawiłby pan tysiąc złotych u bukmachera na polskie medale w pozostałych dwóch konkursach MŚ?
- Nie jestem hazardzistą, więc odpowiem inaczej. Jest duże prawdopodobieństwo, że uda się wejść na podium i w drużynówce i indywidualnie. Drużyna ma potencjał nawet na złoty medal. A indywidualnie podium jest osiągalne dla więcej niż jednego z naszych reprezentantów. Już na normalnej skoczni pachniało dwoma medalami, tylko Dawid Kubacki spóźnił odbicie… Lepiej jednak nie rozgrzewać nadziei. Jako prezes PZN byłbym zadowolony z dwóch medali naszej reprezentacji. Jeden już jest.