- Sędziowie nie potraktowali tej próby jak upadek, ale sam skoczek powinien powiedzieć, czy to był skok ustany, czy nie. I Kamil powinien to zrobić. Było widać wyraźnie, że uderzył o zeskok, bo śnieg aż trysnął w górę, a poza tym miał mokry kombinezon - stwierdził Evensen. Rozpoczynając sporą dyskusję w światowych skokach. Jedni bowiem upadek Polaka widzieli, inni potraktowali jak podparcie, a jeszcze inni uznali, że triumfator tegorocznego Turnieju Czterech Skoczni, mimo lądowania na płaskim, ustał lot.
- Jakie to ma znaczenie? Wylądowałem i ustałem - uciął spekulacje sam zainteresowany. Tyle że Norwegowie zapewne będą naciskać. Evensen stwierdził bowiem, że sędziowie w skokach mają zbyt mało czasu na obiektywną ocenę sytuacji. I to zawodnik powinien dawać ostatecznie sygnał czy jego lądowanie było czyste i zgodne z przepisami. Stoch w sobotę otrzymał bowiem cztery noty 16,5 i jedną 15,0. Uznano więc, że jego lądowanie nie posiadało znamion telemarku, ale też nie zakończyło się podparciem lotu.
Norwegowie, uczciwość, fair play. Kadra skoczków, która na swobodnym interpretowaniu przepisów zbudowała potęgę. Członek tej kadry. Ktoś tu chyba kompletnie zwariował.