- Lubię i znam jednakowo obydwie skocznie: w Wiśle i w Zakopanem - powiedział "Super Expressowi" wiślanin. - Obie mają doskonale przygotowane tory na rozbiegu, dobrze zlodzone i równo wycięte. Nie rzuca w nich nartami tak jak na "mamucie" w Kulm. W Zakopanem lot jest trochę wyższy i skakać można troszkę dalej.
Żyła lubi sobie daleko polatać. Jest zresztą wraz z Kamilem Stochem współrekordzistą Polski w długości lotu na nartach (232,5 m). Tego rekordu nie miał okazji poprawić kilka dni temu na Kulmie, ale odzyskał tam wiarę w swoje możliwości, zajmując 8. miejsce.
PŚ w Zakopanem: Halny uziemił skoczków! Kwalifikacje odwołane
- Już jestem blisko tego, co chciałbym prezentować w moich skokach, ale jeszcze są rezerwy. Wiem w czym, tylko niełatwo je wydobyć. W dojeździe do progu jest OK, ale przy odbiciu warto się wznieść mocniej w górę. Do końca zimy powinno się wszystko ustabilizować - śmieje się sympatyczny skoczek.
Skoczek z Wisły ma nadzieję, że pucharowa rywalizacja w Zakopanem zakończy się polskim sukcesem. Ale nie postawiłby pieniędzy na siebie u bukmacherów.
- Nie bawiłbym się w zakłady. Tu jeszcze dużo zależy od szczęścia. Ciutka szczęścia i dobry skok mogą jednak dać sukces. A wiem, że stać mnie na miejsca w czołowej dziesiątce.
KLIKNIJ: Polub Gwizdek24.pl na Facebooku i bądź na bieżąco!
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości Gwizdek24.pl na e-mail