Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Jakub Wolny i Piotr Żyła

i

Autor: Marek Zieliński/Super Express Kamil Stoch, Dawid Kubacki, Jakub Wolny i Piotr Żyła

Rząd okrada skoczków. Ten podatek to paranoja!

2020-01-23 13:04

Tylko niektóre kraje na świecie mogą pochwalić się tym, że ze swoich obywateli ściągają małe podatki. W innych państwach niemal każdy narzeka na wysokość daniny. Częstym zjawiskiem jest, że jeśli w budżecie brakuje pieniędzy, władza decyduje się na zwiększenie podatków. A to bardzo często przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Prawdziwym szaleństwem jest natomiast podatek, który dotyka polskich skoczków.

Niedawno zrobiło się głośno o tym, jaką kwotę faktycznie zgarnął Dawid Kubacki za swoje ostatnie triumfy. Po wyliczeniach portalu sportowefakty.wp.pl okazuje się, że do kieszeni reprezentanta Polski spłynęło tylko 74 procent całej kwoty. Dzieje się tak za sprawą podatków, które w danym kraju muszą odprowadzać skoczkowie. Każda nagroda jest obciążana daniną publiczną. Procent podatku zależny jest od tego, w którym państwie odbywał się konkurs.

Pod tym względem najgorzej wypada Austria. Tam do rządowej kasy trafia aż około 40 procent kwoty, którą na skoczni wywalczą zawodnicy. Najlepiej zobrazować to na przykładzie. Za zwycięstwo w konkursie Pucharu Świata do zgarnięcia jest 10 tys. franków szwajcarskich. Do kieszeni zawodnika po zawodach w Austrii trafi tylko 6 tys. A trzeba pamiętać, że premie i nagrody z konkursów to jeden z głównych dochodów skoczków.

Równie duży podatek obowiązuje w Szwajcarii. Tam z nagrody zabierane jest 35 proc. Co ciekawe, najlepiej pod tym względem wygląda Polska. W kraju nad Wisłą podatek od nagród wynosi 10 proc. A więc z 10 tys. franków szwajcarskich tylko 1 tys. trafi do budżetu państwa. Według wielu ekspertów wysokie podatki tylko w nielicznych przypadkach mają sens. W znacznej części natomiast odnoszą skutek odwrotny do zamierzonego.

Najnowsze