- Pamiętam, że za moimi plecami trenował w Wiśle ze Szturcem, a mi pokazał zwolnienie lekarskie – to najpoważniejszy zarzut wytoczony przez Mikeskę w rozmowie z portalem SkiJumping.pl. Małysz ustosunkował się do tego w rozmowie z „Super Expressem”. Potwierdził, że trenował ze Szturcem za czasów pracy z Mikeską i Tajnerem, ale podkreślił, iż działo się to oficjalnie. - Nie pamiętam abym przedstawił trenerowi Mikesce zwolnienie lekarskie, aby nie uczestniczyć w jego treningu - powiedział Małysz, przypominając historię z ich współpracy.
- Kiedy skręciłem kostkę i ustawiła mi ją pewna uzdrawiaczka z Wiśle, trener Mikeska odesłał mnie do zwykłego lekarza. Włożono mnie w gips i straciłem miesiąc treningu – opowiada nam Adam. Legenda skoków przyznała, że Mikeska był specyficznym człowiekiem. - Wprowadził nowe i skuteczne metody treningowe. Liczyło się jednak tylko jego zdanie, nie pytał o odczucia zawodników. Żaden z nas nie mógł się z nim dogadać. Jak coś nie szło, to on mówił swoje, a my swoje aż zebrało się tyle spraw, że doszło do konfliktu i wybuchu – wspomina Małysz w rozmowie z SE. Właśnie po tym czeski trener został zwolniony.
Chociaż od tych wydarzeń minęło już 20 lat lat, w Mikesce chyba pozostał żal do dzisiaj, bo w rzeczonym wywiadzie stwierdził: „Adam opowiedział na mój temat sporo rzeczy, które mijała się z prawdą, a wiadomo że Adamowi w Polsce każdy uwierzy”. To akurat prawda.
Polecany artykuł: