Zły Kamil Stoch wypalił tak, że serce boli
Kamil Stoch po trudnym początku sezonu powoli odbudowuje formę, na co dowodem jest solidny Turniej Czterech Skoczni. Oczywiście trzykrotny triumfator tej imprezy z pewnością chce więcej niż 15. miejsce, ale cieszy fakt, że oddał 8 skoków i niemal każdy z nich był krokiem naprzód. Tak było aż do ostatniej próby w Bischofshofen, która była nieudana i przyniosła mu spadek z 15. pozycji po pierwszej serii do trzeciej "dziesiątki". Już po wylądowaniu Stoch nie był zadowolony, ale o jego frustracji najlepiej świadczą słowa, jakie wypowiedział w rozmowie ze Skijumping.pl. - Te skoki dzisiaj nie były dobre. Nie tak dobre jak w piątek. Było albo za wcześnie, albo spóźnione. Szkoda, bo wydawało się, że historia trochę lepiej się zakończy, ale nie każda się kończy happy endem - ocenił 36-latek. - W ogóle nie nastawiałem się na ten turniej. Wiedziałem, że będzie ciężko i było bardzo trudno. Z drugiej strony dzisiaj się trochę na sobie zawiodłem. Zwłaszcza tym ostatnim skokiem... Wszystko szło dobrze do tej pory, powoli krok po kroku szedłem do przodu, a tym ostatnim skokiem jakbym sobie podciął ten cały domek z kart. Może nie wszystko się zwaliło, ale jestem zły. Mam prawo być na siebie zły i po prostu jestem - dodał niezwykle szczerze.
Listen on Spreaker.