Piotr Żyła w ostatnim konkursie w USA udowodnił, że należy walczyć o każdą sekundę w powietrzu podczas skoku. Kolejne godziny blisko chmur skoczkowie spędzają w podróży na kolejne konkursy. Eskapada biało-czerwonych jest ostatnio bardzo intensywna. Do Lake Placid podróżowali z Niemiec (gdzie skakali w Willingen), pokonując lekko ponad sześć tysięcy kilometrów. Kolejne jedenaście tysięcy dołożyli po męczącym weekendzie w Stanach (dwa konkursy indywidualne i jeden Super Duetów). Polscy skoczkowie na szczęście są już w Japonii, ale droga do Kraju Kwitnącej Wiśni nie była łatwa. "Podróż spod skoczni w Lake Placid do hotelu w Sapporo zajęła 34 godziny" – informował Polski Związek Narciarski.
ZOBACZ: Skoczkowie zbuntowali się przeciwko trenerowi! Napisali na niego skargę. Gorąco
Na legendarnej Okurayamie zobaczymy pięciu reprezentantów Polski: Aleksandra Zniszczoła, Kamila Stocha, Piotra Żyłę, Kamila Stocha i Klemensa Murańkę, który zastąpi Pawła Wąska. Ten będzie teraz pracował w Polsce nad powrotem do formy. Razem z trenerem Thomasem Thurnbichlerem, który też wrócił do kraju. Austriacki szkoleniowiec podjął decyzję o powrocie do Polski jeszcze przed weekendem z Pucharem Świata w Lake Placid. W Japonii zastąpił go Wojciech Topór, będący w sztabie Thurbichlera od początku Turnieju Czterech Skoczni.
W Sapporo odbędą się dwa konkursy indywidualne. A po nich? Powrót do Europy i kolejne dziewięć tysięcy kilometrów w samolocie podczas podróży do Polski. W dwa tygodnie skoczkowie okrążą zatem cały świat. Oby tylko wrócili z workiem punktów do klasyfikacji generalnej...
Pucharu Świata w Sapporo:
piątek, 16 lutego:
8.00 - kwalifikacje
sobota, 17 lutego:
8.00 - pierwsza seria konkursowa
niedziela, 18 lutego:
1.30 - kwalifikacje
3.00 - pierwsza seria konkursowa