Na starcie w Rasnovie pojawiło się tylko 47 skoczków, z czego zaledwie jeden z czołowej "10" Pucharu Świata. Był to Andreas Wellinger, który od pierwszego treningu wywiązywał się z roli faworyta. Podobnie jak pozostali Niemcy, z których aż pięciu znalazło się w czołowej szóstce sobotniego konkursu. Podopieczni Horngachera poważnie podeszli do startu w Rumunii w przeciwieństwie do wielu innych drużyn. Były trener Biało-Czerwonych postawił na przygotowania do mistrzostw świata poprzez start w zawodach, a zupełnie inaczej postąpił obecny szkoleniowiec reprezentacji Polski. Thomas Thurnbichler został z wybrańcami na MŚ w kraju, a do Rasnova wysłał skoczków z drugiego szeregu. W czteroosobowym składzie znalazł się m.in. Maciej Kot, który najlepszy okres w karierze przeżył właśnie pod wodzą Horngachera.
Stefan Horngacher nie mógł sobie darować na widok polskiego skoczka. Wymowne spotkanie z Maciejem Kotem
W sezonie 2016/17 Kot był czołowym skoczkiem świata i wygrał nawet jedyne dwa konkursy Pucharu Świata. Od tamtej pory zaliczył potworny zjazd, o którym najlepiej świadczy fakt, że w sobotę zdobył pierwsze punkty w elicie od grudnia 2020 roku, zajmując 27. miejsce w słabo obsadzonym konkursie w Rasnovie. Wyraźnie przegrał z młodszymi kolegami - Tomaszem Pilchem (12.), Kacprem Juroszkiem (14.) i Janem Habdasem (17.). 31-latkowi ciężko szukać pozytywów, a spotkanie z byłym trenerem może być ważnym impulsem. Tym bardziej, że Horngacher mocno wsparł Kota i przytoczył mu wymowną historię.
- W piątek miałem okazję porozmawiać chwilę ze Stefanem Horngacherem. Dawno się nie widzieliśmy, więc była możliwość, by zamienić kilka słów. Stefan poruszył temat Wellingera. Powiedział, żebym spojrzał na Andreasa, który nie był w stanie punktować podczas FIS Cup w Szczyrku, ale po przebyciu bardzo długiej drogi wygrał Puchar Świata w Lake Placid. W piątek triumfował w prologu w Rasnovie i jest na właściwej ścieżce do tego, by wywalczyć coś na mistrzostwach świata. Jest liderem niemieckiej kadry i jest inspiracją. Pokazuje, że mimo drastycznego spadku formy, co dla mistrza olimpijskiego mogło być upokorzeniem, da się podnieść i wrócić na szczyt - opowiedział polski skoczek w rozmowie ze Skijumping.pl. Austriacki trener pokazał, że nie zapomniał o byłym podopiecznym i życzy mu jak najlepiej, co mocno trafiło do Kota. Być może był to potrzebny zastrzyk motywacji, by dalej walczyć o powrót do najwyższej formy. Innym wielkim wsparciem Macieja Kota jest jego piękna żona: