Niewiele jest dyscyplin sportowych, których uprawianie w Polsce gwarantuje możliwość wdrapania się na sam szczyt. Za granicę uciekają piłkarze nożni, koszykarze czy hokeiści. W ostatniej grupie znalazł się lata temu Mariusz Czerkawski. W ojczyźnie mógł być wielką gwiazdą już jako nastolatek, ale nie chciał takiego łatwego życia. Pałał żądzą rozwoju i chęci postawienia wielkiego kroku w sporcie. Dlatego też jako 19-letni chłopak zdecydował się na wyjazd z kraju. Wielką hokejową przygodę, zanim trafił do NHL, Czerkawski rozpoczął w Szwecji. Pierwsze miesiące w Skandynawii były wyjątkowo trudne. Sam zainteresowany zdecydował się wrócić do nich w rozmowie na potrzeby programu "Życie po życiu" portalu sportowefakty.wp.pl.
Czerkawski budził się ze łzami w oczach
Mariusz Czerkawski bił się z myślami od początku wyjazdu do Szwecji. Legendarny hokeista znad Wisły przeżywał bardzo trudne chwile. - Czasami się budziłem i miałem łzy w oczach - przyznał po latach. Siłą rzeczy niekiedy pojawiały się więc myśli o szybkim powrocie do kraju. - Wiedziałem, że kiedy wrócę, to drzwi mogą się zatrzasnąć na dobre - dodał jednak były hokeista na temat tego, jak mogło wyglądać jego życie, gdyby przed laty podjął łatwą decyzję.
Mariusz Czerkawski przezwyciężył ból
Nie było łatwo, ale ostatecznie siła ducha Mariusza Czerkawskiego okazała się niezwykle duża. Nie tylko pokonał moment słabości, lecz także zrobił wielką karierę za Oceanem - w NHL. - Wszyscy znamy kariery kiedy ktoś wyjeżdżał, nie potrafił się odnaleźć, rozmawiał niemal wyłącznie po polsku, nie był w stanie wejść w środowisko zawodnicze. Ja zostawiłem wtedy swoje życie w Polsce - przedstawił receptę na sukces Czerkawski.
Listen on Spreaker.