Międzynarodowe szlify zdobywał w kadrze juniorów, w latach 2008-2010, pod kierunkiem Adama Celeja (69 l.). - Imponował pracowitością i był bardzo zdeterminowany w treningu - wspomina trener Celej. - To taki klasyczny przykład dochodzenia do sukcesu pracą, bo talentu chłopak miał mniej. O ile moc i dynamikę odbicia miał bardzo dobrą, o tyle nie brylował po kątem koordynacji ruchów i techniki skoku. Po dobrym odbiciu następowało szarpnięcie górą sylwetki i „otwarcie klatki piersiowej”. A przez to tracił prędkość w locie i nie przekładało się to na odległość. Moją trenerską porażką było to, że nie potrafiłem wydobyć z niego to, co było w nim najlepsze. A widać było w nim potencjał na dobrego skoczka.
Błędy techniczne Dawida powtarzały się, gdy znalazł się w kadrze A prowadzonej przez Łukasza Kruczka. Udało się je poprawić, gdy w sezonie 2015-2016 przesunięty został do kadry B. - Barierą dla Dawida było to, ze rozwijał się pomału jako zawodnik, do końca wieku juniora niczym się nie wyróżniał - mówi Maciej Maciusiak, który kierował (i nadal kieruje) kadrą B. - Wielu by się zniechęciło na jego miejscu, a on miał w sobie i pracowitość i cierpliwość. Udało nam się wspólnie naprawić technikę. Jako senior nigdy nie miał problemów z wagą ciała, nawet latem nie musiał jej zbijać. Zaczął wtedy pracować z panią psycholog, co czyni do dzisiaj. Nabył pewności siebie.
Trener Maciusiak podkreśla jeszcze inne cechy osobowości byłego podopiecznego. - Był bardzo dociekliwy. Sprawdzał każdą zmianę w treningu, chciał wiedzieć, dlaczego tak ma być. Nie wykonywał tylko dlatego, że trener mu każe – dodaje Maciusiak.
Polecany artykuł: