Adam Małysz i Izabela Małysz tworzą szczęśliwe małżeństwo od 27 lat. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że właściwie nigdy nie mieli trudnych momentów, ale w trakcie kariery "Orła z Wisły" było ich mnóstwo. Przez wiele miesięcy każdego roku Iza właściwie samotnie wychowywała ich córkę Karolinę, bo skoczek albo trenował, albo startował w zawodach. Dopiero gdy czterokrotny medalista olimpijski zakończył karierę, mógł więcej czasu poświęcić rodzinie. To sprawiło, że w jego małżeństwie rozpoczął się tak naprawdę nowy etap, o czym Małysz szczerze opowiedział podczas ostatniej wizyty w nowym programie byłej biathlonistki Weroniki Nowakowskiej - "To zależy".
Adam Małysz ujawnił prawdę o małżeństwie z Izą. "Byliśmy po niemiecku"
- Może jesteśmy ze sobą tak długo, że nas w zasadzie razem jest bardzo mało - zażartował wybitny skoczek o 27-letnim małżeństwie. - Cały czas byłem w rozjazdach i cały czas mimo wszystko uczymy się dalej siebie. Oczywiście są różne nieporozumienia i rzeczy, z którymi się nie zgadzamy. Najważniejsze jest to, żeby rozmawiać i porozumieć się. I nie mówię, że to jest łatwe - dodał. Małysz przyznał, że kłótnie zdarzają się także w jego domu.
- Zawsze powtarzam, że jesteśmy bardzo normalną rodziną. I się pokłócimy, i czasem, może nie bijemy, ale talerze poleciały. Zawsze wychodziliśmy z takiego założenia, że nie sztuką jest się pokłócić, sztuką jest się pogodzić. I to jest chyba najważniejsze - podkreślił, choć takie podejście przyszło dopiero z czasem. Pierwsze lata związku bywały mocno burzliwe.
- Nie ma tzw. tych cichych dni więcej niż jeden, dwa dni. A bywało tak, że były dużo dłuższe. Zawsze się śmiałem, że byliśmy "po niemiecku", czyli nie umieliśmy się skomunikować, bo innymi językami rozmawialiśmy. Mimo to, że Iza i ja coś tam po niemiecku umiemy, więc to dziwne - wyznał Małysz.